"Bałby się o swoje życie". Ostre słowa w F1

Getty Images / Kym Illman / Red Bull / Na zdjęciu: George Russell, w kółku Max Verstappen
Getty Images / Kym Illman / Red Bull / Na zdjęciu: George Russell, w kółku Max Verstappen

George Russell nie zamierza wycofywać się z krytyki pod adresem Maxa Verstappena. Gorąca dyskusja obu kierowców zdominowała weekend z GP Abu Zabi. Holender miał grozić Brytyjczykowi, że "wciśnie go w ścianę". Na tym nie koniec.

Ostra wymiana zdań George'a Russella i Maxa Verstappena trwa w najlepsze od GP Kataru, które rozegrano w ubiegły weekend. Holender otrzymał karę przesunięcia o jedną pozycję na starcie do wyścigu w związku z rzekomym blokowaniem rywala z Mercedesa. Kara była jednak dość dyskusyjna, dlatego też Verstappen po wyjściu z pokoju sędziowskiego wpadł z furię.

Kierowca Red Bull Racing oskarżył Brytyjczyka o celowe "kłamstwa", które miały na celu doprowadzenie do utraty przez niego pole position. Później, przy okazji parady kierowców przed samym wyścigiem, Verstappen miał podejść do Russella i wyrazić swoje rozczarowanie jego zachowaniem. Miał mu też obiecać, że zaraz po starcie "wciśnie go w ścianę".

Verstappen w Abu Zabi nie pozostał dłużny Russellowi, nazywając go "przegrywem" i "kłamcą". Czy konflikt między kierowcami będzie jeszcze eskalował? - Nie wiem, co jeszcze musiałoby się wydarzyć, aby to mogło bardziej eskalować - ocenił brytyjski kierowca, cytowany przez planetf1.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol

Zdaniem Russella, to Verstappen zapoczątkował obecny konflikt. - Wszedłem do pokoju sędziowskiego nie mając problemu z Maxem i wyszedłem z tego pomieszczenia bez jakiegokolwiek problemu z Maxem. Potem wszystko się zmieniło, a słowa, które do mnie skierował... Wróciłem do zespołu, śmialiśmy się z tego, a następnego dnia zobaczyłem ogień w jego oczach. Nie wiem, dlaczego ten temat tak go rozzłościł - dodał reprezentant Mercedesa.

Russell podtrzymuje swoją opinię, że Verstappen nie potrafi sobie radzić z porażkami i gdy tylko wydarzenia wymykają mu się spod kontroli, reaguje nerwowo. - Nie radzi sobie z przeciwnościami. Miał najbardziej dominujący bolid w ostatnich latach. Nie kwestionuję jego umiejętności jazdy, ale gdy nie ma najszybszego samochodu... Weźmy na przykład Hungaroring. Wjeżdża w Hamiltona, krytykuje cały zespół i traci kontrolę. Zaraz po tym wyścigu 25 proc. jego ekipy wysyłało CV do Mercedesa, McLarena, Aston Martina, bo nie mogli z nim pracować - zdradził Russell.

- Od Austrii wygrał tyle samo wyścigów, co sześciu innych kierowców. Więc kiedy pytasz, czy Max jest do pokonania, oczywiście, że jest. Gdy ma najbardziej dominujący bolid, nie można z nim wygrać. Tak samo jak Lewis i ja, gdy mieliśmy najlepszy bolid w Silverstone, Las Vegas, też jako Mercedes byliśmy nie do pokonania - dodał.

George Russell został zapytany, czy uważa, że przez lata inni rywale tolerowali różne zagrywki Maxa Verstappena. Wspomniano m.in. niebezpieczne manewry Holendra z jesieni tego roku, gdy wyrzucał z toru Lando Norrisa, jak i sezon 2021. Wtedy kierowca Red Bulla toczył zażarty pojedynek o tytuł z Lewisem Hamiltonem.

- Nikt mu się wtedy nie sprzeciwił. Lewis to zrobił raz w 2021 roku i niesprawiedliwie przegrał tytuł. Wyobraź sobie, że role się odwróciły i Max straciłby mistrzostwo w taki sposób, w jaki Lewis je stracił. Masi bałby się o swoje życie! - podsumował Russell, nawiązując do kontrowersji związanych z finałem sezonu 2021 i błędów popełnionych wówczas przez dyrektora wyścigowego.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty