- Regularność jest kluczowa - mówił przed startem sezonu Roman Biliński i nie licząc weekendu na torze Sakhir, na razie wykonuje swój plan wzorowo. Do wyścigu głównego Formuły 3 w Imoli startował z szóstej pozycji i niemal przez całą batalię miał wyśmienite tempo.
Na dziesiątym okrążeniu Polak mocno "wsiadł na plecy" swojemu koledze z zespołu Louisowi Sharpowi i pięknym manewrem wyprzedził Nowozelandczyka.
ZOBACZ WIDEO: Michał Korościel o swoim fenomenie. "Zawsze wołali moją mamę do szkoły"
Później jeszcze podkręcił tempo i wydawało się, że będzie w stanie powalczyć o jeszcze lepszą lokatę. W końcówce rywalizacji prędkości nabrali jednak Tim Tramnitz, Mari Boya oraz Alessandro Giusti i zdołali wyprzedzić kierowcę Rodin Motorsport.
Finalnie Polak dojechał do mety na ósmej pozycji w stawce 30 zawodników. Wygrał Meksykanin Santiago Ramos, a podium dopełnili Duńczyk Noah Stroemsted i Brazylijczyk Rafael Camara, na którego występ przyjechał m.in. jego legendarny rodak, gwiazdor piłkarski Ronaldo.
Biliński za swój występ zdobył w niedzielę cztery punkty i awansował w klasyfikacji generalnej mistrzostw o dwa "oczka" - na ósmą lokatę. W trakcie weekendu w Imoli Polak był jednym z najbardziej konsekwentnych kierowców - znalazł się w stawce zaledwie sześciu zawodników, którzy punktowali zarówno w sprincie, jak i wyścigu głównym.
Po trzech rundach liderem klasyfikacji generalnej F3 pozostaje Camara przed Stroemstedem i Tramnitzem.
Kolejny wyścigowy weekend F3 już za tydzień na ulicznym torze w Monako.