Lando Norris odniósł dziesiąte zwycięstwo w karierze w Formule 1 podczas GP Meksyku, finiszując na torze im. braci Rodriguezów z przewagą 30 sekund nad drugim w stawce Charlesem Leclercem. To największa różnica na mecie od czasu triumfu Maxa Verstappena na Węgrzech w 2023 roku. Sukces kierowcy McLarena zapisał się w historii F1 z jeszcze jednego powodu.
Brytyjczyk wyrównał niezwykły rekord F1. Został dopiero drugim kierowcą w historii, który odniósł swoje pierwsze dziesięć zwycięstw na dziesięciu różnych torach. Tym samym powtórzył osiągnięcie Michaela Schumachera, który skompletował taką serię w latach 1992–1994, zdobywając w tym okresie swój pierwszy tytuł mistrza świata.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
Były kierowca takich zespołów jak Jordan, Benetton, Ferrari i Mercedes wygrał łącznie 91 wyścigów oraz zdobył siedem tytułów mistrza świata. W ten sposób Schumacher na zawsze zapisał się w historii dyscypliny, będąc dla wielu najlepszym kierowcą w dziejach F1. Norris dołączył teraz do elitarnego grona, ale przyszłość pokaże, czy 25-latek nawiąże do historycznych osiągnięć Niemca.
Zwycięstwo w GP Meksyku było ważne dla Brytyjczyka z jeszcze jednego powodu. Objął on prowadzenie w klasyfikacji generalnej F1 w końcowej fazie mistrzostw. W tej chwili Lando Norris ma punkt przewagi nad Oscarem Piastrim.
Do zakończenia sezonu 2025 pozostały cztery wyścigi oraz dwa dodatkowo punktowane sprinty. W grze o tytuł pozostaje jeszcze Max Verstappen, który w tej chwili ma 36 punktów straty do Lando Norrisa, a od Oscara Piastriego dzieli go 35 "oczek".