Kimi Raikkonen po dyskwalifikacji z wyników sobotnich kwalifikacji został przesunięty na ostatnie pole startowe. Według innego możliwego scenariusza kierowca Lotusa mógł startować z alei serwisowej, dzięki czemu uniknąłby zamieszania w pierwszym zakręcie. Na jego nieszczęście właśnie kolizja na wejściu w pierwszą szykanę okazała się kluczowa.
- Wybrałem drogę po wewnętrznej i wtedy doszło do kontaktu z bolidem Caterham. Nie była to poważna kolizja, ale niestety uszkodzenia układu sterowniczego okazały się na tyle poważne, że nie mogłem dalej jechać - skomentował Raikkonen.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Zapraszamy na nasz fan page na Facebooku!
Zapytany czy ma żal do zespołu, który zdecydował ostatecznie o starcie z toru zamiast alei serwisowej, Fin odparł krótko "nie".