Szef Formuły 1 przyznał się do nieformalnego porozumienia z organizatorami zawodów w Bahrajnie, którzy jako pierwsi ugościli królową sportów motorowych na Bliskich Wschodzie.
[ad=rectangle]
- Zawarłem umowę z ludźmi w Bahrajnie, a oni powiedzieli mi "jeśli mamy być w tym regionie prekursorem, to musimy mieć gwarancję, że nie zostanie zorganizowany kolejny wyścig na tym terenie". Zgodziłem się przez uściśnięcie dłoni - powiedział Ecclestone.
W rzeczywistości nieoficjalna "władza" Bahrajnu może doprowadzić do tego, że mający ambicje wejścia do F1 Katar nie otrzyma zgody na organizację wyścigów.
Szef F1 tłumaczy, że podobny problem pojawił się przed wejściem do F1 Abu Zabi. - Wyjaśniłem im swoją pozycję i powiedziałem, żeby zapytali o zgodę ludzi w Bahrajnie. Jeśli oni nie będą mieli z tym problemu, to ja również. Udało im się dojść do porozumienia - stwierdził Brytyjczyk.
W przypadku Kataru sprawa "zgody" ze strony Bahrajnu wygląda jednak zupełnie inaczej. - Pojawił się temat nowego wyścigu (w Katarze - dop. red.) dlatego zorganizowałem spotkanie obu stron. Zapytałem "czy możecie to rozwiązać między sobą?", ale nie było między nimi porozumienia - podkreślił Ecclestone.
Grand Prix Bahrajnu zadebiutowało w kalendarzu F1 w 2004 roku.