Do pierwszego zgrzytu miało dojść przed pierwszym piątkowym treningiem. Jeden z podstawowych kierowców miał oddać swój bolid, aby jeździć mógł Jolyon Palmer. Wybór padł na Romaina Grosjeana, ponieważ sprzeciwił się wspierany przez PDVSA Pastor Maldonado. Wenezuelczyk miał oznajmić, iż jego kontrakt zapewnia mu jazdę w każdej sesji.
[ad=rectangle]
Następnie podczas niedzielnego wyścigu doszło do kontaktu pomiędzy Maldonado i Grosjeanem. Ten pierwszy poniósł największe szkody tej kolizji, bowiem uszkodzone zostało tylne skrzydło, a następnie Wenezuelczyk musiał wycofać się z zawodów. - Nie ma żadnego problemu - powiedział Pastor Maldonado.
- Rozmawialiśmy po wyścigu i wszystko "ok". To był lekki kontakt, nikt z nas nie ponosi za to winy, więc sprawa jest jasna. Takie rzeczy się zdarzają - zakończył.
Pastor Maldonado w dotychczasowych pięciu Grand Prix nie zdobył jeszcze punktów i aż cztery razy nie ukończył wyścigu. Natomiast Romain Grosjean zachęcił zespół do poprawienia bolidu. - Mamy teraz auto, które jest świetną bazą rozwojową. Potrzebujemy jedynie nowych części - oznajmił Francuz.