Fernando Alonso domaga się wojny oponiarskiej

Fernando Alonso wezwał Formułę 1 do ponownego wprowadzenia rywalizacji różnych producentów opon, co zdaniem Hiszpana jeszcze bardziej urozmaici całe show.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz
W trakcie weekendu w Monako kierowcy mogli wyrazić głośno swoją opinię na temat propozycji zmian w Formule 1 od 2017 roku, które zarządziła Grupa Strategiczna w ubiegły czwartek. Jedna z nowinek w regulaminie przewiduje, że zespoły otrzymają prawo wyboru opon na konkretny weekend Grand Prix. Fernando Alonso proponuje jednak inną rewolucję.
- Myślę, że powrót rywalizacji pomiędzy producentami opon pomógłby F1 - stwierdził Hiszpan. - Konkurencja sprawia, że każdy próbuje maksymalnie poprawić swój produkt. Doświadczyłem takiej rywalizacji w latach, gdy w F1 było Michelin i Bridgstone.

- Jeszcze w 2006 roku opony obu firm były niesamowite, a my dysponowaliśmy super-szybką mieszanką, która w była w stanie wytrzymać pełen dystans wyścigu. Rok później, gdy zostało tylko Bridgstone opony były zupełnie inne. To był krok w tył - dodał.

Kierowca McLarena jest jednak zadowolony z pomysłu powrotu do tankowania w trakcie wyścigów. - To otworzy naszą wyobraźnie podczas układania strategii - stwierdził.

- Jeśli dostaniemy możliwość ustalenia ilości paliwa na starcie, to pomoże nam w wyścigach. Pamiętam, że w przeszłości zdobywaliśmy pole position mając do dyspozycji zaledwie połowę paliwa w zbiorniku. Później prowadziłeś w wyścigu przez 10 okrążeń licząc na deszcz lub samochód bezpieczeństwa. Wszystko się mogło zdarzyć.

- Dzisiaj jeśli ktoś poda mi kartkę papieru, to napiszę dokładnie jak będzie wyglądać linia startu w Monako, Kanadzie i Austrii. Pomylę się może w dwóch pozycjach, a chyba nie o to chodzi kibicom - dodał Alonso.

Fernando Alonso miał dość Ferrari

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×