W tym artykule dowiesz się o:
Podczas ostatniego weekendu na torze Silverstone dyrektor wykonawczy Aston Martin Andy Palmer gościł w padoku F1. Media natychmiast połączyły ten fakt z możliwością zawiązania współpracy legendarnej marki z Red Bullem, który mocno zawiódł się w tym roku na Renault. [ad=rectangle]
Brytyjski producent samochodów drogowych miałby zająć miejsce francuskiego dostawcy jako najbliższego partnera technicznego RBR, a same bolidy stajni z Milton Keynes zostałyby wyposażone w silniki Mercedesa, który posiada 5 procent udziałów w Aston Martin.
Pieprzu wszystkim spekulacjom dodaje fakt, iż Aston Martin i Red Bull współpracują już ze sobą od kilku miesięcy. Kierowana przez Adriana Neweya firma Red Bull Technologies opracowuje wspólnie z Brytyjczykami projekt samochodu drogowego.
Palmer zdradził, że zainteresowanie Astonem Martinem w Formule 1 jest wciąż wyczuwalne. - Myślę, że od czasu, kiedy jestem w firmie większość zespołów w pewnym momencie próbowała przekonać mnie do siebie w taki czy inny sposób.
Słowa Palmera potwierdza fakt, że ostatni weekend na Silverstone spędził na zaproszenie Force India. Serwis Autosport ujawnia z kolei, że również Williams i Lotus zabiegały o względy Astona Martina.
Wydaje się jednak, że legendarny producent jest daleko od wejścia do najbardziej popularnej serii wyścigowej świata. - Jako firma nie dysponujemy takimi pieniędzmi, aby wejść do F1 i wykonywać przyzwoitą robotę - stwierdził Palmer. - Najlepsze co mogę powiedzieć, to że jest to mało prawdopodobne. Nigdy nie mów nigdy, ale mało prawdopodobne - podsumował.