W sezonie 2016 ekipy występujące pod marką Red Bulla będą ponownie dysponować różnymi jednostkami napędowymi. Toro Rosso zapewniło sobie silnik Ferrari z 2015 roku, zaś Red Bull Racing będzie korzystać z motorów Renault pod nazwą TAG Heuer.
Według kierowcy Toro Rosso Carlosa Sainza jr. taka zmiana może przynieść nieoczekiwany efekt w którym satelicka ekipa prześcignie główny zespół.
- Teoretycznie w kolejnym sezonie powinniśmy być przed Red Bullem. Silnik Ferrari ma 50-60 koni więcej - powiedział Sainz hiszpańskim mediom.
- Dla nas oznacza to poprawienie osiągów o około 0,6-0,8 sekundy, podczas gdy Red Bull wyprzedzał nas w tym roku o pół sekundy na identycznym silniku. Red Bull wyciągnie jednak wnioski z tego sezonu, wyeliminuje słabe strony i z pewnością przygotuje lepszy bolid - dodał.
21-latek jest ponadto przekonany, że szefowie austriackiego teamu zrobią wszystko, aby to główny zespół pozostał wiodącą ekipą w F1. - Ich budżet to około 200 milionów euro, ale przede wszystkim to Red Bull Racing - stwierdził Sainz.