Australijski kierowca był na dobrej drodze do swojego pierwszego triumfu na ulicach Monte Carlo. Pewnie prowadził w wyścigu i wypracował sobie sporą przewagę czasową nad drugim Lewisem Hamiltonem. Wszystko szło po jego myśli, aż do momentu felernego pit-stopu, który jak się później okazało, zaważył na jego końcowym wyniku.
27-latek zjechał do alei serwisowej na zmianę ogumienia. Niestety, jego mechanicy nie byli przygotowani i w pośpiechu wybiegali z garażu z nowymi komponentami w momencie, gdy kierowca czekał już na wyznaczonym stanowisku. Cała sytuacja trwała na tyle długo, że kierowca Red Bull Racing wyjechał z pit-lane za Hamiltonem, tracąc tym samym pozycję lidera.
[tag=18841]
Daniel Ricciardo[/tag] w rozmowie z magazynem "GP Gazette Motorsport.com" ujawnił szczegóły z dnia, w którym został "okradziony" z wygranej.
- W zasadzie jedyną osobą, którą zobaczyłem po wyścigu był Helmut Marko. Czekał w moim pokoju i jak się domyślam - chciał przeprosić. Potem udałem się prosto do mojego mieszkania. To nie było w moim stylu, ale po prostu czułem, że źle się stanie, jeżeli wszyscy znajdziemy się w jednym miejscu. W tamtym momencie czułem coś w stylu: "Dajcie mi spokój i pozwólcie pobyć z samym sobą" - wyznał.
- Z Christianem Hornerem rozmawiałem w poniedziałek, dzień po wyścigu. Zadzwonił do mnie i oczywiście znowu przepraszał. Musiało minąć kilka dni, by wszystko wróciło do normy. Wiedziałem, że każdy członek zespołu był załamany - to była g*****na sytuacja.
ZOBACZ WIDEO Fatalna wpadka SSC Napoli! Piotr Zieliński tylko na ławce - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]