Mechanik odbierał z podium nagrodę dla Ferrari. "Zrobiliśmy to na znak szacunku"

Ferrari w trakcie ceremonii podium GP Bahrajnu było myślami ze swoim mechanikiem, który trafił do szpitala po wypadku podczas wymiany kół w samochodzie Kimiego Raikkonena.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz
zespół Scuderia Ferrari Getty Images / Na zdjęciu: zespół Scuderia Ferrari
Niefortunnie zakończył się niedzielny wyścig na torze Sakhir dla fabrycznej ekipy z Maranello, która z jednej strony pragnęła świętować drugą wygraną z rzędu, ale przede wszystkim nasłuchiwała informacji na temat stanu zdrowia członka swojej ekipy.

Jeden z mechaników w załodze pit stop - Francesco trafił bowiem do pobliskiego szpitala, po tym jak został potrącony przed odjeżdżającego z postoju w alei serwisowej Kimiego Raikkonena. Fin ruszył widząc zielone światło, mimo iż mechanicy nie wymienili lewego tylnego koła.

Najbardziej w całym zajściu ucierpiał wspomniany Francesco. Włoch trzymając świeży komplet opon nie zdążył zareagować na gwałtowny start Raikkonena i uderzony przez bolid padł na ziemię jak rażony piorunem. Po natychmiastowej interwencji służb medycznych został zawieziony do szpitala. Lekarze potwierdzili złamanie nogi.

Na podium wygraną Sebastiana Vettela świętował z Niemcem jeden z członków załogi pit stop w Ferrari, który odebrał nagrodę dla zwycięskiego zespołu. - Wybraliśmy na podium jednego z mechaników na znak szacunku dla naszego kolegi Francesco. Cały zespół ma nadzieję, że szybko wróci do zdrowia - powiedział szef Ferrari, Maurizio Arrivabene.

Kimi Raikkonen, którego wizyta w alei serwisowej doprowadziła do feralnego zdarzenia powiedział, że nie wiedział co dzieje się przed jego garażem, do momentu aż otrzymał komunikat przez radio, by zatrzymać samochód.

- Gdy widzę zielone światło, to wciskam pedał gazu. Nie widzę co dzieje się z tyłu - wyjaśnił. - Niestety ktoś został ranny, ale moja robota polega na tym, aby reagować, gdy pojawi się zielone światło. Mam nadzieję, że jest z nim wszystko w porządku - dodał.

FIA ukarała Ferrari za cały incydent związany z niebezpiecznym wypuszczeniem kierowcy z postoju karą 50 tysięcy euro.

ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"
Czy Ferrari powinno zapłacić większą karę za cały incydent?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×