Po pięciu wyścigach nowego sezonu Williams ma na swoim koncie ledwie cztery punkty, co plasuje zespół na ostatniej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. To ogromne rozczarowanie dla ekipy, która jeszcze w latach 2014-2015 kończyła rywalizację w Formule 1 na trzecim miejscu w stawce.
Eksperci przekonują jednak, że kryzys Williamsa zaczął się znacznie wcześniej. Wskazuje na to analiza, jakiej na łamach "BBC" dokonał dziennikarz Andrew Benson. Szefowa ekipy z Grove nie zgadza się jednak z tak skonstruowanymi zarzutami.
Zdaniem Claire Williams, kluczowe dla ekipy będzie to, jak upora się ona z problemami i czy Williams wyjdzie z obecnego kryzysu mocniejszy. - Kiedy wygrywasz, jest fantastycznie. Kiedy jesteś w dołku, musisz ponownie się zorganizować i dokonać zmian. W takich chwilach zawsze chodzi o to, jak sobie poradzisz z tym wyzwaniem. W Williamsie jest ogromna wiara w to, że sytuację można naprawić - powiedziała córka Franka Williamsa.
Brytyjka uważa, że krytyka jakiej poddawany jest jej zespół, momentami przyjmuje zbyt ostry charakter. - Ludzie oglądają nasze występy w telewizji, a potem zastanawiają się, co do cholery wyprawia się w Williamsie. Jednak każdy kto uważa, że Williams znajduje się w jakiejś spirali spadku albo używa podobnych sformułowań, myli się - dodała Williams.
W ostatnich miesiącach Brytyjczycy dokonują jednak sporych zmian w swoich szeregach. Świadczyć może o tym zatrudnienie Paddy'ego Lowe'a w charakterze dyrektora technicznego zespołu. Brytyjczyk ściągnął do ekipy Dirka de Beera, który wcześniej pracował w Ferrari. W Williamsie powierzono mu funkcję szefa aerodynamiki. Pracę w Grove rozpoczął też Doug McKiernan, w przeszłości związany z McLarenem. Brytyjczyk został głównym inżynierem.
Sprowadzenie nowych ludzi wiąże się też z koniecznością zakończenia współpracy z doświadczonymi pracownikami. Niedawno z Williamsem pożegnał się Ed Wood, który przez wiele lat był głównym projektantem zespołu. Już teraz jednak wiadomo, że na odejściu Wooda reorganizacja teamu się nie zakończy.
- Dziesiąte miejsce to nie jest pozycja, na której chcielibyśmy się znajdować. Czasem trzeba jednak doświadczyć takich rzeczy, aby wyznaczyć sobie nowy kierunek i iść naprzód. My tak zrobimy. Trzeba tylko odrobiny cierpliwości, pozwólcie nam działać - stwierdziła Claire Williams.
Słabe wyniki Williamsa to jednak ogromne rozczarowanie dla zespołu, który jest jednym z bardziej utytułowanych w historii F1. Brytyjczycy 9-krotnie sięgali po miano najlepszego konstruktora, mają też na swoim koncie 114 wygranych Grand Prix.
Niepokojące dla ekipy z Grove jest to, że po obecnym sezonie straci ona głównego sponsora, bo firma Martini zapowiedziała już, że nie przedłuży wygasającego kontraktu. Słabe wyniki osiągane w tym roku przez Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina nie pomagają Williamsowi w poszukiwaniu nowego darczyńcy. - Na pewno nie jest to zbyt pomocne - zgodziła się Wiiliams.
Brytyjka widzi jednak analogię do wydarzeń z sezonu 2013. Wtedy również ekipa z Grove stworzyła niezbyt konkurencyjny samochód i miała problemy ze zdobywaniem punktów. Kampanię zakończyła z ledwie 5 "oczkami" na koncie. Mimo to, zyskała zaufanie Martini i odpłaciła się nowemu sponsorowi bardzo dobrymi wynikami. Dość powiedzieć, że w roku 2014 kierowcy Williamsa aż 9-krotnie stawali na podium. Tak dobrym rezultatem Brytyjczycy nie mogli się pochwalić od lat.
- Mieliśmy wtedy ogromne szczęście, że Martini zdecydowało się z nami na współpracę, bo byliśmy na dziewiątym miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Czasem niektóre firmy podejmują ryzyko i zaczynają wspierać zespoły, które nie radzą sobie najlepiej. Historia naszej kooperacji z Martini jest bardzo pozytywna pod tym względem. Na tym trzeba się skupić, gdy opowiada się o Williamsie. Dlatego nie siedzę tutaj i nie jestem zbyt zaniepokojona perspektywą pozyskiwania partnerów na sezon 2019 - zakończyła Williams.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"