Red Bull Racing po wyścigu w Monako potwierdził, że w bolidzie zwycięzcy Daniela Ricciardo we wczesnej fazie zawodów doszło do uszkodzenia jednego z generatorów energii. Kierowca stracił przez to aż 25 procent mocy w swoim samochodzie.
Australijczyk bardzo szybko spostrzegł, że ma problemy i zgłosił to przez radio. Zespół zakomunikował jednak, że nie ma możliwości ich naprawy i jest zdany na siebie. W dodatku awaria systemu MGU-K miała złożony wpływ na cały bolid.
- Usłyszałem przez radio, że będziemy musieli wycofać samochód po jednym lub dwóch okrążeniach - wspomina szef RBR, Christian Horner. - Powiedziałem im, że wygląda na to, że jesteśmy liderami GP Monako i nie odpuścimy.
- Daniel zarządzał tymi wszystkimi przyciskami, dbał o poziom paliwa, oszczędzał hamulce, opony, i pytał przy tym co dzieje się z oponami w bolidzie Maxa (Verstappena - przyp.red.). Jechał niesamowity wyścig - dodał.
Horner potwierdził, że Ricciardo nie mógł używać podczas wyścigu dwóch najwyższych biegów, a przez utratę mocy nie miał możliwości wskoczyć na swój poziom jeśli chodzi rezultaty poszczególnych okrążeń.
- On nie miał zamiaru oddać tego wyścigu, był przecież tutaj najszybszy w każdej sesji - powiedział Horner. - Straciliśmy MGU-K ok. 17-18 okrążenia wyścigu i musiał jechać wolniej o 2,5 sek. na każdym okrążeniu. To było coś niewiarygodnego.
- W takich sytuacjach temperatura hamulców i opon wymyka ci się spod kontroli, samochód robi się szybko bardzo gorący, a on radził z tym sobie jak gdyby była to zwykła niedzielna przejażdżka - stwierdził Horner.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"