Miami prowadzi zaawansowane rozmowy z władzami Formuły 1 na temat organizacji ulicznego wyścigu w październiku przyszłego roku. Pierwszym etapem na drodze do tego było uzyskanie zgody przez Komisję Miejską, co udało się Miami na początku tego miesiąca.
Podczas dyskusji były burmistrz miasta Joe Carollo podniósł jednak temat prawdopodobieństwa gróźb procesowych ze strony mieszkańców, którzy nie byliby gotowi zaakceptować organizacji wyścigu F1 na ulicach centrum miasta.
- W związku z wyścigiem w mieście będzie duża aktywność związana z hałasem i zakłóceniem ruchu. Grand Prix będzie wpływać na życie tysięcy mieszkańców - uważa Carollo. - W końcu pojawią się pozwy prawne i uważam, że ludzie będą wygrywać w tych procesach.
Pełniący obowiązki burmistrza miasta od 2017 roku, Francis Suarez potwierdził te obawy, ale zapewnił, że zrobi wszystko, aby rozwiać obawy mieszkańców, którzy mogą napotkać pewne zakłócenia.
- To oni rządzą tym miastem i musimy brać pod uwagę ich uwagi - oznajmił Suarez. - Dwa największe stowarzyszenia mieszkańców w centrum miasta już wyraziły pewne obawy. Musimy jednak patrzeć na to z dobrej strony. To dobry początek.
- Często mieszkańcy zaczynają od bardzo negatywnego podejścia do tematu, ale fakt, że są otwarci na rozmowy z promotorami jest bardzo pozytywny. Z tego co widziałem promotorzy są świadomi tego jak wyścig ten wpłynie na życie miasta, jego mieszkańców i tutejsze firmy. Są jednak gotowi wysłuchać każdego i zrobić co w ich mocy, aby wszyscy byli zadowoleni z ostatecznego rozwiązania - dodał Suarez.
Wyścig o Grand Prix Miami według różnych spekulacji nie powinien zastąpić żadnej z obecny rund w kalendarzu F1 i jeśli dojdzie do skutku, będzie 22 wyścigiem w harmonogramie na sezon 2019.
ZOBACZ WIDEO F1: testy Kubicy z Renault. "To był najpiękniejszy moment w moim życiu"
Czy jesteś za organizacją drugiego wyścigu F1 w USA? 
na Instagramie 
na Facebooku 
