Sytuacja Williamsa skomplikowała się już na pierwszym okrążeniu. Po słabych kwalifikacjach Lance Stroll i Siergiej Sirotkin ruszali do wyścigu z końca stawki i musieli liczyć na zyskanie kilku pozycji już na pierwszych metrach. Agresywnie do przodu ruszył Stroll, co zakończyło się dla niego kolizją z Brendonem Hartleyem i przedwczesnym odpadnięciem z rywalizacji.
Z opresji uciekł Sirotkin, ale 22-latek nie miał tempa w wyścigu i został sklasyfikowany na ostatniej pozycji. - To rozczarowujący wynik, zwłaszcza dla fanów Lance'a, których było mnóstwo na trybunach. Jeśli chodzi o przebieg rywalizacji, to zdecydowaliśmy się na różną strategię. Lance zaczął na ultrasoftach, Siergiej na supersoftach. Obaj kierowcy dobrze ruszyli, zdobyli kilka miejsc i niestety, ale doszło do wypadku Lance'a - ocenił Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.
Brytyjczyk nie ukrywa, że zespół robił wszystko, by wycisnąć jak najwięcej z pojazdu Sirotkina, ale Rosjanin nie potrafił zadbać o stan opon. - Siergiej przegrzał swoje ogumienie, przez co stracił kilka pozycji po pojawieniu się samochodu bezpieczeństwa. Chcieliśmy go obronić przed atakami Vandoorne'a i Ericssona, stąd decyzja o wcześniejszym zjeździe do alei serwisowej. Sądziliśmy, że przyniesie to korzyści, ale nie znaleźliśmy tempa na bardziej miękkich oponach - dodał Lowe.
Dla zespołu z Grove to kolejny wyścig w tym sezonie, w którym zamyka on stawkę. - Wiemy, że nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być. Mamy ciągle sporo roboty do wykonania. Za kulisami naprawdę ciężko pracujemy i zamierzamy jak najszybciej odbić się od dna - zapewnił dyrektor Williamsa.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
Szczery po zakończeniu rywalizacji w Montrealu był za to Sirotkin. Rosjanin nie owijał w bawełnę i przyznał, że Williams w tym momencie jest najgorszy w stawce F1. - To był trudny wyścig. Początek był wymagający, bo inni kierowcy mieli opony z bardziej miękkiej mieszanki. Mimo to, na samym starcie zyskałem kilka pozycji. Jazda za samochodem bezpieczeństwa zrobiła jednak swoje i miałem problemy z temperaturą ogumienia. To odbiło się na moim tempie. Mieliśmy najwolniejszy samochód w stawce, ale zrobiliśmy wszystko, by ukończyć wyścig, mimo naszych problemów. To jest nasze miejsce w szeregu i musimy to sobie wprost powiedzieć - stwierdził 22-latek.
Przybity był za to Stroll. Przed rokiem Kanadyjczyk w domowym wyścigu zajął wysokie, dziewiąte miejsce i miał nadzieję, że po raz kolejny w Montrealu zdobędzie punkty. Tak się jednak nie stało. - Zostałem wspaniale przywitany przez moich fanów. Z myślą o nich chciałem odjechać dobry wyścig. Dobrze wystartowałem, zyskałem kilka miejsc, wyprzedziłem oba McLareny, ale potem doszło do kontaktu. Samochód stracił przyczepność i nie było miejsca dla mnie i Brendona. Dotknęliśmy się. Sytuacja nie jest idealna, ale takie są wyścigi. Takie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu - podsumował kierowca z Kanady.
Miliony od ruskow punktów nie zdobywają
Jjajjajajaja
Oby tak dalej
Williams strzelił sobie w kolan za parę rubli
Podejrzewam, ze po kilku wyscigach wyniki by sie polepszyly, bo teraz to naprawde nie ma sensu...