Ferrari nie chce Daniela Ricciardo. Chcą Charlesa Leclerca

Włoska wersja serwisu Motorsport poinformowała, że Ferrari po sezonie 2018 rozstanie się z Kimi Raikkonenem. Jego następcą nie będzie Daniel Ricciardo, a Charles Leclerc.

Andrzej Prochota
Andrzej Prochota
Charles Leclerc w Baku z pierwszymi punktami w F1 Materiały prasowe / Alfa Romeo Sauber F1 Team / Charles Leclerc w Baku z pierwszymi punktami w F1
Początkowo sporo mówiło się o zainteresowaniu Daniela Ricciardo przez stajnię Ferrari. Jednak w Maranello doszli do wniosku, iż Australijczyk byłby zbyt drogą opcją. Już teraz mówi się o tym, że obecny kierowca Red Bull Racing otrzymał od McLarena ofertę w wysokości 20 milionów dolarów za sezon. Według informacji włoskiego "Motorsport", zatrudniając Ricciardo wydatki na gaże dla kierowców przekroczyłyby 50 milionów euro rocznie, co było zdecydowanie zbyt dużą kwotą.

Po sezonie 2018 umowa kończy się Kimiemu Raikkonenowi. Ferrari nie zamierza już łączyć się z Finem na kolejny rok. Stąd największe szanse na jazdę obok Sebastiana Vettela w przyszłych MŚ Formuły 1 ma wychowanek włoskiej Akademii, Charles Leclerc. Kierowca z Monako debiutuje w tym sezonie w barwach Saubera i zbiera pochwały za swoją dobrą jazdę.

W obecnej sytuacji Ricciardo ma przed sobą dwie opcje. Pozostanie w Red Bullu albo wybranie oferty od McLarena lub Renault.

Zdaniem mediów Australijczyk chciałby podobnego kontraktu co Max Verstappen, czyli z gwarancją posady do sezonu 2020. W przypadku przejścia do McLarena, w grę musi wejść zakończenie kariery przez Fernando Alonso. Opcja w Renault będzie tylko wtedy, gdy francuski zespół nie zdecyduje się na kontynuowanie współpracy z Carlosem Sainz jr., który został wypożyczony na ten sezon z Toro Rosso.

ZOBACZ WIDEO Ostre słowa pod adresem Adama Nawałki. "Meczem z Senegalem się skompromitował"
Czy Charles Leclerc zasłużył na szansę od Ferrari?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×