Fatalny wypadek Brendona Hartleya. Nowozelandczyk może mówić o szczęściu
Do fatalnego wypadku Brendona Hartleya doszło w trakcie trzeciego treningu przed wyścigiem o Grand Prix Wielkiej Brytanii. Na szczęście, kierowcy Toro Rosso nic się nie stało.
Hartley nie miał jak zareagować. Jego pojazd przejechał przez trawę, obrócił się, a następnie z ogromnym impetem uderzył w bandę. - Brendon, czy jesteś cały? - zapytali po chwili inżynierowie ekipy z Faenzy.
- Tak, zawieszenie zawiodło - odpowiedział 28-latek.
Kierowca z Nowej Zelandii potrzebował chwili, by wyjść z samochodu, ale na szczęście nic mu się nie stało. Jego wypadek wyglądał na tyle poważnie, że sędziowie postanowili wywiesić czerwoną flagę i przerwać rywalizację w trzeciej sesji treningowej.
Hartley trafił do centrum medycznego, gdzie przeszedł rutynowe badania i nie wykazały one poważniejszych urazów. Jego występ w kwalifikacjach stoi jednak pod dużym znakiem zapytania, bo mechanikom pozostanie niewiele czasu na odbudowę samochodu. Podobna sytuacja miała miejsce w połowie maja w Barcelonie, kiedy to reprezentant Toro Rosso również rozbił się w sobotnim treningu, a następnie ominął sesję kwalifikacyjną.
That was a scary moment...
— Formula 1 (@F1) 7 lipca 2018
Red Flag still in force#BritishGP #F1 pic.twitter.com/KLfHfWhwlV
A dramatic suspension failure caused @BrendonHartley to crash #BritishGP#F1 pic.twitter.com/zCZrEEyrVD
— Formula 1 (@F1) 7 lipca 2018
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"