Fatalny wypadek Brendona Hartleya. Nowozelandczyk może mówić o szczęściu

Do fatalnego wypadku Brendona Hartleya doszło w trakcie trzeciego treningu przed wyścigiem o Grand Prix Wielkiej Brytanii. Na szczęście, kierowcy Toro Rosso nic się nie stało.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Brendon Hartley Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Brendon Hartley
Brendon Hartley nie będzie najlepiej wspominać porannej sesji treningowej na torze Silverstone. Na końcu prostej Wellington w jego samochodzie doszło do uszkodzenia przedniego zawieszenia, przez co kierowca Toro Rosso nie miał możliwości zahamowania i wytracenia prędkości przed zakrętem.

Hartley nie miał jak zareagować. Jego pojazd przejechał przez trawę, obrócił się, a następnie z ogromnym impetem uderzył w bandę. - Brendon, czy jesteś cały? - zapytali po chwili inżynierowie ekipy z Faenzy.

- Tak, zawieszenie zawiodło - odpowiedział 28-latek.

Kierowca z Nowej Zelandii potrzebował chwili, by wyjść z samochodu, ale na szczęście nic mu się nie stało. Jego wypadek wyglądał na tyle poważnie, że sędziowie postanowili wywiesić czerwoną flagę i przerwać rywalizację w trzeciej sesji treningowej.

Hartley trafił do centrum medycznego, gdzie przeszedł rutynowe badania i nie wykazały one poważniejszych urazów. Jego występ w kwalifikacjach stoi jednak pod dużym znakiem zapytania, bo mechanikom pozostanie niewiele czasu na odbudowę samochodu. Podobna sytuacja miała miejsce w połowie maja w Barcelonie, kiedy to reprezentant Toro Rosso również rozbił się w sobotnim treningu, a następnie ominął sesję kwalifikacyjną.





ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
Czy jesteś rozczarowany tegorocznymi wynikami Brendona Hartleya?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×