Bomba transferowa w F1. Daniel Ricciardo odchodzi z Red Bulla!

będzie partnerem Vettela. Robert jest niestety na samym końcu listy życzeń... O ile w ogóle jest. Słodzenie w mediach przez szefów teamów pod publiczkę Robertowi zrobiło już się nudne. Co innego pindolą, co innego robią. Albo biorą albo nie. Podoba mi się podejście Renault - bez żadnych cyrków i słodzenia walnęli w 1 dzień bombę i koniec. Teraz czekamy na cyrki w wykonaniu RBR i Ferrari i innych ekip - nie wiemy, Robert to dobry kierowca, może, jest taka opcja, mamy kilka nazwisk - i tak do gwiazdki...

to czuję, co zaważyło na jego decyzji. Chciałbym, że on to powiedział, ale jestem przekonany, że nie był w stanie zaufać temu, że z silnikami Hondy byliby mocniejsi. Myślę że zaważyły te obawy, że będzie to krokiem w tył względem nawet nie tego, co Renault teraz pokazuje, ale postępu, który francuski zespół notuje (który dla wielu może być niezauważalny na tle tego co Ferrari choćby zdziałało przez ten rok). I jeśli dla kogoś też ta jego decyzja podobnie, jak i dla mnie budzi różne uczucia, targa emocjami, to spróbujcie wstawić się w jego położenie. Od nowego roku Red Bull będzie napędzany silnikami Hondy i na dziś jest to naprawdę niewiadoma, czy to się okaże dobre dla nich, lepsze i czy pozwoli im zyskać na tak oczekiwanej prędkości. Tutaj albo się zawierzy, że tak będzie, albo pozostanie przy sprawdzonym rozwiązaniu, które oczywiście co pokazują choćby ostatnie tygodnie rozczarowuje, ale raz, że to nie musi trwać w nieskończoność, dwa, Francuzi na pewno zrobią wszystko, żeby to zmienić, zwłaszcza, gdy będą skupieni już głównie na swoim zespole, a trzy, w ich przypadku wiadomo na czym się stoi, czego się spodziewać, co powtórzę, na to jak konkurencyjny będzie Red Bull z Hondą, odpowiedź dopiero poznamy. Nie będę urywać, że choć już bez Daniela w składzie, mam nadzieję, że ta zmiana w RB okaże się korzystna. Ale to są tylko nadzieje. Bo przyparty do muru i na podstawie tego, co w głębi serca czuję, obstawiłbym, że nie będzie lepiej, a może być niestety gorzej. Pod tym więc względem w jego decyzji widzę plusy i tak zwyczajnie mniej obaw. Dobre też jest to, że tylko na rok podpisał tę umowę. Widać w tym nie tylko ewentualne zabezpieczenie, co ciągle liczenie na to, że np. w Mercedesie zwolni się miejsce po Botasie, który także będzie tylko na rocznym okresie. Tak więc, że jedynie rok, zupełnie mnie nie zaskoczyło. Umowa z Red Bullem byłaby jednak dwuletnia. Powiem też jeszcze tak, że Daniel mógł sobie teraz pozwolić na taki krok. Ma 29 lat, czyli jak na wiek kierowcy jeszcze trochę jeżdżenia (Seba ma 31, Lewis 33), a do tego te zmiany, które się szykują za 2 lata. Kto dziś obstawi, jak F1 będzie wtedy wyglądała, kto będzie jeszcze kierowcą, kto odejdzie, czy będzie jeszcze Lewis?? Choćby w przypadku samego Mercedesa może być tak, że w nim się zrobią wolne miejsca i nie bałbym się podjąć zakładu, że to właśnie Daniel może zostać ich pierwszym kierowcą. Bo na to też trzeba zwrócić uwagę, że za jedną decyzją może się kryć większy plan i próba przewidzenia wydarzeń. To też lepiej pozwala zrozumieć, dlaczego dla Daniela ta decyzja była tak trudna i że wiąże się z nią wiele rzeczy. Dla mnie jego fana, małe "zadanie" tylko takie, że trzeba będzie to Renault trochę polubić :)