"Cud! Niki Lauda wybudzony ze śpiączki" - pisze internetowe wydanie dziennika "Oesterreich". Lekarze z Wiedeńskiego Szpitala Głównego w sobotę około południa przeprowadzili próbę wybudzenia pacjenta, która zakończyła się sukcesem. "Od godziny 12 Lauda znów jest przytomny i sam oddycha. Lekarze się cieszą, rokowania są dobre" - podają austriaccy dziennikarze.
Teraz trzykrotny mistrz świata Formuły 1 rozpoczyna fazę rekonwalescencji, będzie też przyjmował leki zapobiegające odrzuceniu nowych organów. Na tę chwilę wygląda na to, że organizm słynnego Austriaka "zaakceptował" przeszczepione płuca.
Profesor Walter Klepetko, który przeprowadzał operację, zakłada, że Lauda spędzi w szpitalu jeszcze kilka tygodni.
Legendarny kierowca przebywa w wiedeńskiej placówce od 20 lipca. Jego problemy zaczęły się od grypy, na którą zachorował w czasie wakacji na Ibizie. Zlekceważenie choroby doprowadziło do zaostrzenia się jej objawów. Infekcja wywołała zapalenie płuc, a stan 69-letniego byłego kierowcy stał się na tyle poważny, że prywatnym odrzutowcem przetransportowano go do Wiedeńskiego Szpitala Głównego.
Lauda trafił na oddział intensywnej opieki medycznej. Po kilku dniach udało się opanować sytuację i opuścił OIOM. W środę jego stan się pogorszył. Lekarze stwierdzili, że płuc nie da się uratować. Na szczęście udało się znaleźć nowe organy, które do Wiednia przywieziono z Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: Polacy pomogli uratować alpinistę na Broad Peak. Zdradzili kulisy całej akcji
Skomplikowaną operację przeprowadzili jedni z najwybitniejszych specjalistów w dziedzinie transplantacji płuc, wspomniany profesor Klepetko i doktor Konrad Hoetzenecker. Przeprowadzenie przeszczepu u Laudy było szczególnie trudne, ponieważ były kierowca jest po dwóch transplantacjach nerek, a trzy miesiące temu przeszedł operację serca. - Do tego stan pacjenta był ekstremalnie krytyczny. Przez siedem dni przed operacją pana Laudę utrzymywała jedynie pompa - maszyna podtrzymująca pracę serca i płuc - mówił później Klepetko w jednym z wywiadów.
Sześciogodzinny zabieg zakończył się sukcesem i lekarze byli dobrej myśli. W sobotę postanowili podjąć próbę wybudzenia pacjenta i znów im się udało. Czekamy na kolejne dobre informacje z Wiedeńskiego Szpitala Głównego. Powody do optymizmu daje chociażby statystyka - w 2017 roku szpital przeprowadził transplantacje płuc u 106 pacjentów, 105 z nich wciąż żyje.
- W zeszłym roku z dziesiątką pacjentów po przeszczepie płuc wspięliśmy się na Kilimandżaro żeby pokazać, w jak dobrym są stanie. Niki Lauda może nie być jeszcze w staniego tego zrobić, ale mam nadzieję, że jeszcze w tym roku wejdę z nim na wzgórze Kahlenberg - powiedział Klepetko. Kahlenberg to wzgórze pod Wiedniem (484 metrów n.p.m.), z którego Jan III Sobieski dowodził w 1683 roku zwycięską bitwą z Turkami.
Niki Lauda w Formułe 1 ścigał się w latach 1973-1985. Trzy razy - w 1975, 1977 i 1984 roku - zdobywał tytuł mistrza świata. 42 lata temu, 1 sierpnia 1976 roku, uległ bardzo poważnemu wypadkowi na torze Nuerburgring, w którym doznał rozległych poparzeń, trwale uszkodzone zostały również właśnie płuca. Zanim koledzy z toru - Arturo Merzario, Brett Lunger i Guy Edwards - wyciągnęli go z płonącego bolidu, był w nim uwięziony przez 55 sekund i nawdychał się dymu oraz trujących wyziewów. Po przewiezieniu do szpitala znajdował się w śpiączce, a jego stan był na tyle poważny, że ksiądz udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych.
Mimo tak poważnych obrażeń Lauda opuścił tylko dwa wyścigi. Wrócił do ścigania już po sześciu tygodniach, a walkę o mistrzostwo świata przegrał z Anglikiem Jamesem Huntem tylko o jeden punkt, po tym, jak dobrowolnie zrezygnował z jazdy w kończącym sezon Grand Prix Japonii, uznając panujące na torze warunki za zbyt niebezpieczne. Rywalizacja Laudy i Hunta, skoncentrowana na sezonie 1976, została zobrazowana w filmie "Rush" z 2013 roku w reżyserii Rona Howarda. W rolę Laudy wcielił się niemiecki aktor Daniel Bruehl.
Po zakończeniu kariery Lauda był obecny w F1 jako konsultant, menadżer zespołu Jaguar i komentator, a w ostatnich latach jest związany z zespołem Mercedesa, w którym zajmuje stanowisko dyrektorskie. Posiada też 10 procent akcji niemieckiej stajni.