Krytyka Fernando Alonso uzasadniona. "Miał prawo tak powiedzieć"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Fernando Alonso za kierownicą McLarena
Materiały prasowe / Pirelli Media / Fernando Alonso za kierownicą McLarena

Fernando Alonso był bezwzględny w ocenie Formuły 1 i uznał, że brak odpowiedniego widowiska przyczynił się do tego, że odchodzi z tego sportu po zakończeniu sezonu. - Miał prawo tak powiedzieć - uważa Sean Bratches, dyrektor handlowy F1.

W tym artykule dowiesz się o:

W przyszłym sezonie nie zobaczymy Fernando Alonso w Formule 1. Kierowca McLarena postanowił poszukać wyzwań w innych seriach wyścigowych, gdyż w tej chwili nie ma szans na odnoszenie zwycięstw z zespołem z Woking. 37-latek nie ukrywał też, że wpływ na jego decyzję miała przewidywalność oraz nuda, jakie wkradły się do świata królowej motorsportu.

- Gdybym był jego szefem od komunikacji z mediami, doradziłbym mu użycie innych słów w swojej ostatniej wypowiedzi. Myślę jednak, że jest szansa, aby F1 stała się mniej przewidywalna. Jeśli spojrzymy na wyniki od sezonu 2015, to tylko trzy zespoły wygrywały wyścigi, więc Alonso miał prawo tak powiedzieć - ocenił Sean Bratches, dyrektor handlowy F1.

Bratches za idealny przykład podał angielską Premier League, gdzie zespoły z doła stawki potrafią wygrać z czołówką. - Od sezonu 2014/2015 trzy najgorsze ekipy były w stanie zabierać punkty zespołom z pierwszej szóstki w 29 proc. przypadków. Jeśli jesteś fanem Cardiff, to może nie powinieneś myśleć o wygraniu ligi, ale masz szansę na pokonanie Chelsea czy Manchesteru City w pojedynczym meczu. I to się dzieje, a w F1 tego nie mamy - dodał Bratches.

Dla F1 kluczowe będą zmiany, jakie mają wejść w życie w roku 2021. Liberty Media chce bowiem uczynić królową motorsportu tańszą i bardziej wyrównaną dyscypliną, dzięki czemu mniejsze ekipy będą w stanie rzucić wyzwanie takim gigantom jak Mercedes czy Ferrari.

- Mamy plan, by naprawić F1. Dlatego chciałbym, aby Alonso przez kolejną dekadę był częścią tego sportu. Był do tej pory świetnym ambasadorem F1, jednym z bohaterów, legendą. Mam nadzieję, że jego nazwisko pozostanie w tym świecie przez wiele lat. Z punktu biznesowego jestem zawiedziony jego decyzją, ale myślał o niej od dłuższego czasu. Szanuję ją, bo chce iść naprzód. Mam jednak nadzieję, że uda nam się go zaangażować do roli ambasadora F1 - podsumował Bratches.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 88. Janusz Gołąb: K2 zimą? To powinien być mały zespół, a nie duża wyprawa

Źródło artykułu: