Jarosław Wierczuk: Jeśli chodzi o tytuł mistrzowski złudzenia powoli wyparowują (komentarz)

Singapur to jeden z tych torów, na których szczególne znaczenie ma kierowca. To w końcu obiekt uliczny gdzie błąd ma zazwyczaj poważne konsekwencje.

 Redakcja
Redakcja
Jarosław Wierczuk Materiały prasowe / Na zdjęciu: Jarosław Wierczuk
Takiego jeździeckiego fenomenu można było się spodziewać i go dostaliśmy w formie choćby okrążeń kwalifikacyjnych Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena w Q3. Perfekcyjne. Jak wielkie znaczenie miał tu kunszt kierowcy świadczą choćby różnice pomiędzy zawodnikami tych samych zespołów.

Drugą cechą charakterystyczną obiektów ulicznych jest, powiedzmy sobie wyraźna tendencja do różnego rodzaju incydentów wyścigowych. Na wszystkie 10 Grand Prix Singapuru, samochód bezpieczeństwa wyjeżdżał aż 14 razy. Wyścig roku 2018 nie był wyjątkiem. Już kilkaset metrów po starcie doszło do kontrowersyjnego zdarzenia pomiędzy kierowcami Force India. Co prawda sędziowie nie wyciągnęli z tego zajścia żadnych, formalnych konsekwencji, ale moim zdaniem ich uwaga powinna być skierowana raczej w stronę Sergio Pereza.

W ramach otwierającego okrążenia zdecydowanie wart odnotowania jest również skuteczny atak Sebastiana Vettela na Verstappena dosłownie kilka sekund przed neutralizacją wyścigu. Sebastian zrobił dokładnie to samo co nie tak dawno w Spa. Po restarcie wydawało się, że kolejność na podium nie powinna ulec zmianie. Zaskoczeniem było jednak dość mizerne w świetle ostatnich wyścigów tempo Vettela. Nie był w stanie nie tylko zbliżyć się do Hamiltona, ale nawet uciec ze strefy DRS przed goniącym go Verstappenem. Prawdopodobnie takie przemyślenia sprowokowały zespół Ferrari do wyjątkowo wczesnego pit stopu. Co więcej, Vettelowi założono komplet opon ultrasoft co wskazywało na konieczność kolejnej wizyty w boksach.

Cała czołówka podjęła odmienną decyzję zakładając ogumienie soft. Walkę o drugą pozycję Vettel przegrał zaraz po pierwszym pit stopie spędzając dwa okrążenia za dużo wolniejszym Perezem. To też po trochu efekt zapisu regulaminowego mówiący o kierowcach spoza pierwszej 10-tki (po kwalifikacjach). Mają oni pełną dowolność co do doboru opon, na których rozpoczynają wyścig. Na tego typu ulicznych obiektach jak Singapur możliwość startu na twardszej mieszance należy zaliczyć zdecydowanie do plusów. Jednak przede wszystkim był to zły timing zespołu Ferrari, ponieważ Verstappen i Hamilton nie mieli tego problemu. Verstappen dodatkowo stracił trochę czasu ruszając po zmianie opon z drugiego biegu, a mimo to wyjechał niemal równo z Vettelem obejmując drugą pozycję, której nie oddał do mety.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Neuer obronił karnego, ale sędzia zarządził powtórkę. Piękny gol Robbena, bandycki faul Bellarabiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

I tu pojawia się kolejny, dziwny element tego wyścigu. Vettel na ogumieniu supersoft powinien być zauważalnie szybszy od Verstappena na dużo twardszych oponach soft, a nie był niestety w stanie utrzymać jego tempa. Trudno zakładać celowo konserwatywne tempo Vettela, ponieważ decyzja o założeniu ultrasoft na tak wczesnym etapie wyścigu powinna niejako z automatu oznaczać planowanie kolejnego pit stopu. Mówiąc krótko, strategia obrana przez zespół Ferrari była z założenia strategią agresywną. Moim zdaniem widząc niskie tempo swojego zawodnika Włosi w miarę szybko zorientowali się, że popełnili błąd i z obligowali swojego kierowcę do oszczędzania opon, aby wykluczyć konieczność kolejnej zmiany. Tempo w końcówce oczywiście zatrważająco spadło, ale Vettel miał duże szczęście, iż jadący za nim Bottas również nie brylował szybkościowo i trzymał za sobą potencjalnie groźnych rywali.

Wracając do Verstappena… Holender w końcu uzyskał wynik odpowiadający jego talentowi nie angażując się przy tym w kontrowersyjne zajścia. Niewiele brakowało, a Max objąłby prowadzenie choć akurat ta sytuacja była związana z dość kontrowersyjnym procesem dublowania. Na ulicach Singapuru, jak wiadomo bywa ciasno, a Siergiej Sirotkin z Williamsa przez wiele okrążeń trzymał za sobą kilku zdecydowanie szybszych zawodników z premedytacją blokując wszelkie próby ataku. Kiedy zbliżał się do niego lider Hamilton akurat prowadził bój z kierowcą Haasa -Romain Grosjean. Na przepuszczenie Lewisa już nie starczyło uwagi i w efekcie w przeciągu połowy okrążenia Hamilton stracił całe 5 sekund wypracowanej nad Verstappenem przewagi. Max próbował zaatakować, ale Lewis bardzo szybko i bez problemu odbudował swoją pozycję co wskazuje na sporą rezerwę i wyraźną przewagę w sensie tempa wyścigowego Mercedesa.

Z ekstremalnie defensywną jazdą Sirotkina wiąże się jeszcze jeden wątek tego wyścigu, o którym zdecydowanie trzeba wspomnieć. Mam na myśli oczywiście kolizję z Perezem. Kierowca Force India znany jest z impulsywnych zachowań i nie ukrywam, że miał podstawy do bycia zdenerwowanym. Podobnie jak z Grosjean. Sirotkin postępował bowiem również z Perezem. Jednak bezpardonowe, świadome staranowanie boku samochodu Rosjanina i to w sposób wykluczający w zasadzie jakąkolwiek możliwość obrony to zachowanie, które moim zdaniem zdecydowanie nie powinno mieć miejsca w F1. Kara obowiązkowego przejazdu przez aleję serwisową za, w moim przekonaniu po prostu ordynarny przejaw agresji jest zdecydowanie łagodna.

Wynik końcowy tegorocznych zmagań staje się coraz bardziej wyraźny i przynajmniej jeśli chodzi o tytuł mistrzowski złudzenia powoli wyparowują. Różnica punktowa Hamilton-Vettel wynosi aktualnie 40 oczek.

Wyścigi Formuły 1 można obejrzeć na żywo również w Internecie i na urządzeniach mobilnych. Cały sezon na kanałach Eleven Sports na platformie WP Pilot

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×