Od kilku lat Formuła 1 jest konsekwentnie krytykowana za brak ciekawej rywalizacji. Problem stał się jeszcze bardziej widoczny od roku 2014, bo wraz z nadejściem ery hybrydowej rozpoczęła się dominacji Mercedesa. Niemcy wygrali wszystkie tytuły mistrzowskie od tamtego momentu i są na najlepszej drodze, by zgarniać kolejne.
Sytuacji nie ułatwiły też zmiany regulaminowe, do których doszło przed sezonem 2017. Wprawdzie sprawiły one, że samochody są teraz znacznie mocniejsze i szybsze, ale wpłynęło to też na ich zachowanie podczas bezpośredniej walki. Ze względu na brak docisku jazda tuż za rywalem jest niemożliwa, co ma negatywny wpływ na liczbę manewrów wyprzedzania.
Problem dostrzegają również kierowcy rywalizujący w F1. - Gdybym był młodym człowiekiem, nawet nie oglądałbym wyścigów F1. Stały się zbyt przewidywalne. Kto wygra? Hamilton albo Vettel. Kto jeszcze będzie na podium? Bottas albo Raikkonen. Kto będzie za nimi? Red Bull. Przed każdym Grand Prix znamy odpowiedzi na podstawowe pytania - powiedział Romain Grosjean, kierowca Haasa.
Haas jest najmniejszym zespołem w stawce i nie dysponuje takim budżetem jak Mercedes czy Ferrari, co przekłada się na tempo samochodu amerykańskiej ekipy. Grosjean podkreśla, że doprowadza to do błędnych wniosków.
- Różnica między nami wynosi dwie sekundy na okrążeniu. Czy to oznacza, że Lewis czy Sebastian mają na tyle większe umiejętności, że osiągają czasy lepsze aż o dwie sekundy? Nie sądzę - dodał Grosjean.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Niektórzy poszli za daleko. Powinno im być wstyd i głupio! [2/5]