Nadal nie wiadomo, co w sezonie 2019 będzie robić Robert Kubica. Polak przymierzany jest do startów w Williamsie, ale decydujący w tej kwestii będzie pakiet sponsorski. Nie jest bowiem tajemnicą, że zespół z Grove jest w trudnej sytuacji i oczekuje od kierowców wniesienia konkretnych sum do budżetu.
- Proszę o dużo cierpliwości, ale już ją mają. Okres nie jest łatwy dla kibiców, jak i dla mnie. Ja jednak jestem spokojny. Mogę tylko podziękować za wsparcie fanom. Miejmy nadzieję, że się zobaczymy w przyszłym roku, choć to nie jest tak, że nie chodzę uśmiechnięty. Nie wiem, co będę robić, ale pracuję nad tym - powiedział 33-latek podczas konferencji na Acronis Partner Day.
Spora część konferencji poświęcona była gromadzeniu danych, bo tym na co dzień zajmuje się firma Acronis, która sponsoruje Williamsa. - Nie ma najważniejszych informacji, wszystkie są ważne. Ja nie patrzę na dane, na które zerka człowiek siedzący obok mnie, bo on jest od innych podzespołów. On ma monitorować i analizować inne sprawy. Kierowca patrzy na podstawowe wykresy i dane, które mogą dotyczyć hamowania, tego jak mocno skręcamy kierownicą, jak dodajemy gazu, jaką temperaturę mają opony - opowiadał Kubica o roli kierowcy w F1.
Krakowianin zwracał uwagę na to, że przed laty kierowcy bardzo często oszukiwali swoich inżynierów. Swoje błędy tłumaczyli chociażby podmuchami wiatru. Obecnie takie "oszustwa" nie są możliwe, bo wszystko jest w stanie wyłapać telemetria.
- Inżynierowie analizują, co dzieje się z samochodem, co można poprawić, z jakiej strony powiał wiatr, dlaczego maszyna zachowała się tak, a nie inaczej w danym zakręcie. Głębsza analiza, każdego czujnika czy podzespołu, odbywa się w fabryce. Tam mamy do czynienia z pracą związaną ze zrozumieniem samochodu. Gdybyśmy mieli najszybszy samochód w Australii na początku sezonu i nic byśmy z nim nie zrobili przez cały rok, to w Abu Zabi bylibyśmy ostatni. Wyścig w F1 trwa cały czas - dodawał Kubica.
Rezerwowy kierowca Williamsa podkreślał też, że obecnie nie we wszystkich obszarach można gromadzić dane. - Są elementy i podzespoły, w których nie możemy tego robić. Określone dane nie mogą być przekazane w trakcie jazdy. Aby nie było nam zbyt łatwo, bo technologia poszła do przodu, zakazano przekazywania nam informacji typu "zahamuj w tym miejscu pięć metrów wcześniej, bo w efekcie pojedziesz okrążenie szybciej". Teraz FIA zbiera informacje, by analizować tętno kierowcy. Przygotowano z tą myślą nawet specjalne rękawice - zdradził Polak.
Kubica ma świadomość tego, że F1 poradziłaby sobie bez gromadzenia i analizowania informacji, ale od razu przełożyłoby się to na znacznie gorsze czasy. - To nie jest tak, że F1 nie mogłaby istnieć bez danych, ale byłoby trudniej. Każdy bowiem dąży do perfekcji. Informacje są mocno chronione. Sam mam dostęp tylko do części informacji. Mogę je widzieć, oglądać. Jednak nie mogę ich zabrać ze sobą do domu. Każdy zespół tego chroni. Jest w tym czynnik ludzki, bo ja pracuję obecnie dla Williamsa, ale za pięć lat dla mogę dla kogoś innego, więc mógłbym wziąć informacje i przekazać gdzie indziej. Były bowiem przykre epizody w F1, gdy te dane wyciekały - podsumował kierowca.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]