Temat kamer zamiast lusterek pojawił się już podczas piątkowego spotkania kierowców przed GP USA. Kontrowersje wzbudził incydent z udziałem Kevina Magnussena i Charlesa Leclerca z początku wyścigu w Japonii. Uważa się, że obecne lusterka mają ograniczoną widoczność i trudno jest ocenić prędkości zbliżania się jadącego z tyłu bolidu - zwłaszcza z aktywowanym systemem DRS.
Obecne lusterka zostały już zmodyfikowane z myślą o regulacjach technicznych na sezon 2019. Alternatywą są jednak kamery, które stosowane są już w innych seriach wyścigowych. Jednak FIA widzi sporne kwestie.
Problemem może być dopasowanie jasności ekranu w kokpicie podczas jazdy w różnych warunkach pogodowych i porze rozegrania wyścigu. Są także obawy, czy kierowcy przystosują się do zmiany perspektywy w kamerach w przeciwieństwie do obecnie stosowanych lusterek. Ostatnim problem ma być dodatkowy osprzęt w kokpicie przy zamontowaniu kamer.
- Obecne lusterka nie przystają do standardów F1. Zaproponowaliśmy więc kamery stosowane w innych seriach i FIA się temu przyjrzy. Zobaczymy czy je otrzymamy. Z pewnością mogą być jednak pewną opcją w przyszłości - przyznał Carlos Sainz.
Z takiej nowości cieszyłby się również Valtteri Bottas. - W samochodach drogowych i innych seriach wyścigowych wprowadzono już ekran i małe kamery. Moim zdaniem Formuła 1 powinna być sportem, gdzie obecna jest najbardziej zaawansowana technologia - dodał.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji