Jos Verstappen to były kierowca Formuły 1. Od początku prowadził on karierę swojego syna, co wyniosło młodzieńca z wyścigów kartingowych aż do czołówki królowej motorsportu. Verstappen senior przygotowywał potomkowi gokarty na najwyższym możliwym poziomie, a następnie pchał go po szczeblach wyścigowej drabinki. Był jednak wyjątkowo trudnym motywatorem i mentorem.
Max Verstappen nie ukrywa, że współpraca z ojcem oraz Helmutem Marko nigdy nie była łatwa. - Przez całą swoją karierę pracowałem z tą dwójką i żaden z nich nie jest bezproblemowym współpracownikiem. To dobrze. Właśnie ich wsparcie, a także twarda ręka, doprowadziły mnie do F1 - powiedział.
Holender uważa, że każdy kierowca powinien być krytyczny wobec siebie. - Zawsze należy patrzeć obiektywnie. To, co działo się po weekendach w Chinach czy Monako, nie powinno mieć miejsca. Rozmawialiśmy o tym. Czasem takie rzeczy muszą się zdarzyć, żeby powrócić silniejszym - wyjaśnił Holender.
Kierowca Red Bull Racing twierdzi, że to dzięki dyskusjom ze swoimi mentorami zdołał osiągnąć dobrą formę pod koniec sezonu 2018. Pomogło mu to w zapisaniu na swoim koncie wielu sukcesów. - To było niesamowite. Zwycięstwo na Red Bull Ringu, przed własnymi kibicami, to coś pięknego. W normalnych warunkach, bez starcia z Estebanem Oconem, wygrałbym tez w Brazylii - zaznaczył 21-latek.
Przyszły sezon to wielka zagadka dla całego teamu Verstappena. Red Bull będzie bowiem korzystał z silników Hondy. - Bardzo ciężko przewidzieć, co będzie się działo. Kompletnie nie wiemy, na jakim etapie są inni. Biorąc pod uwagę końcówkę zeszłego roku, jesteśmy zmotywowani i optymistycznie nastawieni. To bardzo ważne - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli