W sobotę w Race of Champions doszło do rywalizacji drużynowej. Po zwycięstwo w tegorocznej edycji imprezy sięgnął team nordycki, którego barw bronili Tom Kristensen oraz Johan Kristoffersson. W niedzielę kibice zgromadzeni na trybunach toru w Mexico City mogli oglądać indywidualne pojedynki.
Szybko stało się jasne, że tytułu mistrzowskiego nie obroni David Coulthard. Szkot, żywa legenda Formuły 1, nie był w stanie przejść przez fazę kwalifikacji i bardzo szybko odpadł z walki. Dość powiedzieć, że 47-latek nie wygrał ani jednego wyścigu.
Wielkim przegranym RoC jest też Sebastian Vettel. W sobotę Niemiec wspólnie z Mickiem Schumacherem nie zdołał wygrać decydującej batalii, zaś kolejnego dnia nie był w stanie wyjść z grupy. Tym samym nie powtórzył wyczynu z roku 2015, kiedy to w Londynie w cuglach został najlepszym kierowcą RoC.
Wraz z odpadnięciem Vettela stało się jasne, że grono mistrzów RoC powiększy się o kolejne nazwisko. Pretendentem do końcowego sukcesu wydawał się być Mick Schumacher, który gładko przebrnął eliminacje. Dość niespodziewanie w ćwierćfinale 19-latek został pokonany przez Estebana Gutierreza.
Ostatecznie w finale starli się Benito Guerra oraz Loic Duval. Ku uciesze miejscowych, wygrał ten pierwszy. Meksykanin, który ma na swoim koncie występy w rajdach samochodowych, przez najbliższy rok będzie dzierżyć miano mistrza Race of Champions.
Race of Champions to zawody towarzyskie, które rozgrywane są w przerwie między sezonami. Stanowią one doskonałą okazję ku temu, by w jednym miejscu zebrali się przedstawiciele różnych dziedzin motorsportu - F1, rajdów, wyścigów długodystansowych. Kierowcy mają do pokonania wyznaczoną trasę, korzystając przy tym z różnych samochodów wyścigowych.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Jakub Przygoński pokazał klasę. "Jechał fantastycznie, praktycznie nie miał przygód"