Pierre Gasly otrzymał nagrodę od losu. Francuz staje przed ogromną szansą

Pierre Gasly uważa, że przedwczesny awans do Red Bull Racing to nagroda od losu za to, że po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w GP2 zabrakło dla niego miejsca w Formule 1. - Tym razem byłem we właściwym miejscu o odpowiedniej porze - twierdzi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Pierre Gasly w bolidzie Materiały prasowe / Toro Rosso / Na zdjęciu: Pierre Gasly w bolidzie
W roku 2016 Pierre Gasly wygrał GP2 jako pierwszy członek akademii talentów Red Bull Racing ale zabrakło dla niego miejsca w Formule 1, bo ważne kontrakty w Toro Rosso posiadali Carlos Sainz oraz Daniił Kwiat. W efekcie Francuz musiał udać się na rok do Japonii, gdzie startował w tamtejszej Super Formule.

Chęć zwycięstw gubi Ferrari. Czytaj więcej! 

Los jednak odpłacił Gasly'emu. Niespodziewane odejście Daniela Ricciardo z Red Bulla sprawiła, że zespół musiał poszukać nowego kierowcy. W ten sposób przed 22-latkiem otworzyła się okazja awansu do głównej ekipy po ledwie jednym pełnym sezonie w F1.

- Zawsze wierzyłem, że jeśli zrobisz odpowiednie rzeczy, to we właściwym momencie spotka cię nagroda. Cieszę się, że los mi odpłacił. Staję przed ogromną szansą dzięki pracy, którą wykonałem w przeszłości - powiedział Gasly.

ZOBACZ WIDEO Dziennikarz rozbudza nadzieje kibiców. "Mam nadzieję na radykalną zmianę w pokazywaniu F1 w Polsce"

Francuski kierowca ma świadomość tego, że jego przygoda z F1 mogłaby się zacząć wcześniej, gdyby nie splot nieszczęśliwych wydarzeń po sezonie 2016. - Tym razem byłem we właściwym miejscu o odpowiedniej porze. Za mną niesamowite 13 miesięcy. Zawsze czułem, że jeśli tylko będę naciskać z całej mocy i dam z siebie wszystko, to zostanę doceniony - dodał.

Gasly znajdzie się od razu pod sporą presją, bo w przeszłości kierowcy, którzy awansowali z Toro Rosso do Red Bulla potrafili wykonać dobrą robotę w głównej ekipie. Tak było w przypadku Sebastiana Vettela, Daniela Ricciardo czy też Maxa Verstappena.

Renault przyspiesza dzięki Ricciardo. Czytaj więcej! 

- Patrzę na ludzi, którym się powiodło. Sebastian spędził półtora roku w Toro Rosso, przeszedł do Red Bulla i zaczął wygrywać. Max triumfował już w debiucie. Dlatego wszystko zależy ode mnie. Nie będę patrzeć na przypadki ludzi, którzy zawiedli. Można próbować wyciągać wnioski na podstawie ich błędów, ale wolę się inspirować osobami, które odniosły sukces - podsumował Francuz.

Czy Pierre Gasly wygra choć jeden wyścig w sezonie 2019?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×