Red Bull świadomy kar w sezonie 2019. Silnik Hondy nie gwarantuje niezawodności

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: samochód Maxa Verstappena na polach startowych
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: samochód Maxa Verstappena na polach startowych

Dyspozycja teamu Red Bulla po przesiadce na silniki Hondy to największa zagadka nadchodzącego sezonu Formuły 1. Zespół zdaje sobie sprawę z tego, że może przekroczyć limit jednostek napędowych na rok i otrzymać karę.

Silniki Hondy wciąż są mniej konkurencyjne od jednostek napędowych Mercedesa czy Ferrari, jednak ich największym problemem pozostaje niezawodność. Tymczasem zgodnie z przepisami ekipy nadal będą miały do dyspozycji jedynie trzy silniki na sezon. - Nieprzekroczenie tego limitu to gigantyczne wyzwanie - powiedział szef Red Bull Racing, Christian Horner.

Pierre Gasly może stracić miejsce w Red Bullu. Czytaj więcej!

- Oczekujemy od Hondy stopniowego progresu, nawet jeśli będzie się to wiązało z karą czy dwoma. W ubiegłym roku na przykładzie Toro Rosso przekonaliśmy się, że nie ma to aż tak ogromnego wpływu na wyniki i rywalizację. Myślę, że tak długo, jak postęp będzie widoczny, możemy być pozytywnie nastawieni. Wszyscy jesteśmy podekscytowani współpracą z nowym partnerem - wyjaśnił Horner.

Szef ekipy ma nadzieję, że sojusz z Hondą będzie się układał zdecydowanie lepiej niż z Renault. - To dwa różne scenariusze. Wcześniej czuliśmy się jak klient, który płaci za bilet pierwszej klasy, a dostaje miejsce w ekonomicznej. Zrodziło to w nas wielką frustrację. U francuskiego producenta w trakcie naszej współpracy zmieniła się polityka oraz zarząd, stąd pogorszenie relacji - przyznał szczerze Austriak.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica określił cel na sezon 2019. "Zawsze byłem kiepski w obietnicach"

Mercedes i Hamilton chcą kolejnego tytułu. Czytaj więcej!

- W rozmowach z Hondą czujemy się jak równorzędny partner. Pracujemy jako dwie równe sobie strony, a nie szef i jego parobek. Nie oczekujemy czystej karty, chcemy po prostu, aby nasz rozwój był widoczny - zaznaczył Horner. Zespół Red Bulla ma za sobą bardzo nerwowy okres. Francuzi napsuli ekipie sporo krwi.

By upewnić się, że Japończycy nie będą kopiować tych samych błędów, współpracę z nimi podjęła najpierw ekipa satelicka. - Red Bull Technology pracuje z Hondą od 12 miesięcy. Dostarczaliśmy im kompletne skrzynie biegów i napędy dla Toro Rosso. Byliśmy za kulisami ich progresu. Widzieliśmy wszystko na własne oczy - zakończył.

Komentarze (1)
avatar
Bartosz Wawrzycki
12.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Redaktorze - Horner, wbrew niemieckobrzmiącemu nazwisku i austriackiemu pochodzeniu sponsora tytularnego zespołu, nie jest Austriakiem, tylko Anglikiem :)