Wielu ekspertów oczekiwało, że transfer Charlesa Leclerca do Ferrari sprawi, że Sebastian Vettel może zostać pozbawiony roli lidera zespołu. Tymczasem niedawno szef stajni z Maranello zapewniał, że to właśnie w Niemcu upatrują kandydata do walki o tytuł.
- Myślę, że to normalne na początku sezonu, że jeśli będą jakieś szczególne sytuacje w wyścigach, to naszym priorytetem będzie wynik Sebastiana - mówił Mattia Binotto podczas prezentacji samochodu SF90.
Renault rozwiązało swój problem. Czytaj więcej!
Wprawdzie pierwsza tura testów w Barcelonie pokazała, że Leclerc nie zamierza ustępować pola starszemu koledze, ale zdaniem rywali, z Ferrari wypłynął jasny komunikat, że zespół nie zawaha się przed stosowaniem team orders w sezonie 2019.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film
- Mattia stoi przed ogromnym wyzwaniem. Chce sobie z nim poradzić na swój sposób. Team orders to kontrowersyjny temat w F1. Sami o tym dyskutowaliśmy w Mercedesie. Taka wypowiedź ze strony szefa Ferrari już na początku sezonu to jasny komunikat w tej sprawie - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa.
Binotto został zatrudniony w Ferrari na stanowisku szefa zespołu po to, by przerwać trwającą od lat dominację niemieckiego producenta w F1. Mercedes jest bowiem niepokonany od nastania ery hybrydowej w roku 2014.
Racing Point z podobnymi problemami jak Williams. Czytaj więcej!
- Znamy Mattię bardzo długo. Od czasów, gdy był jeszcze szefem silników. Teraz awansował do roli najważniejszej osoby w zespole. Szanuję go. To inteligentny gość. Wie jak manewrować w świecie F1. Z pewnością dzięki niemu Ferrari będzie zespołem, z którym będziemy musieli się liczyć - dodał Wolff.
Mercedes też ma swoją motywację, bo może zostać pierwszym zespołem w historii, który sześć razy z rzędu zdobywał tytuły wśród konstruktorów i kierowców równocześnie. - Nikt nigdy wcześniej tego nie zrobił. Jednak jest też powód, dla którego ta sztuka nie udała się żadnej ekipie. To bardzo trudne zadanie - podsumował Austriak.