Od początku testów oglądaliśmy zabawę pomiędzy Ferrari a Mercedesem. Podczas gdy Włosi konsekwentnie raczyli nas rekordowymi czasami, Niemcy skupili się na analizie pracy opon. Dopiero ostatniego dnia w Barcelonie Lewis Hamilton i Valtteri Bottas przystąpili do ataku i dokonali symulacji tempa kwalifikacyjnego.
Aktualny mistrz świata skończył piątek z czasem gorszym od Sebastiana Vettela o ledwie 0.003 s. Mimo tego, jest przekonany, że Ferrari ma znaczącą przewagę nad jego zespołem.
Paddy Lowe potwierdził słowa Roberta Kubicy. Czytaj więcej!
- To jakieś pół sekundy na okrążeniu. Coś w tym stylu. Będziemy analizować nasze przejazdy z testów, wprowadzimy pewne modyfikacje. Nie mamy wiele czasu, ale mam nadzieję, że odrobimy jakąś część straty. Nasz samochód w ciągu tych testów trochę się zużył, niektóre części przydałoby się wymienić. Gdy pojawią się nowe, będzie ciekawie w Australii - zapewnił Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Robert Kubica to dla mnie "nadczłowiek". Kierowca totalny!
Sucha analiza czasów potrafi być jednak myląca, bo nie wiemy ile paliwa w swoich samochodach mieli kierowcy Mercedesa i Ferrari w trakcie rekordowych przejazdów. Bardzo ważne są też tryby pracy silnika.
- Nie ma żadnych nagród za bycie najszybszym w trakcie testów. Ferrari nic za to nie dostanie. Dlatego to bez znaczenia - dodał kierowca z Wielkiej Brytanii.
Mercedes nie chce jednak oddać łatwo pola Ferrari. Zespół z Brackley przygotował nowy pakiet aerodynamiczny na drugi tydzień testów, który miał poprawić tempo modelu W10.
Liberty Media nie obawia się brexitu. Czytaj więcej!
- Do testów trzeba podchodzić z przymrużeniem oka. Możemy w Australii by bliżej Ferrari, może nasza strata być jeszcze większa. Nikt tego nie wie. Nie ma sposobu, by się dowiedzieć, co będzie. Na prostych są szybsi niż my. Czy to dlatego, że mają elastyczne skrzydła, czy może dlatego, że nie mają skręconego silnika, czy może po prostu mają większą wydajność? Nie wiem - podsumował Hamilton.
Ale jeśli tylko podczas kwalifikacji w Melbourne będzie pół sekundy za Ferrari, to z przyjemnością pierwszy polece zwrócić mu honor :)