Pod koniec marca w Formule 1 może dojść do chaosu spowodowanego brexitem. Większość zespołów ma bowiem swoje siedziby w Wielkiej Brytanii. Ekipy nie będą mogły korzystać z prawa wspólnotowego w zakresie swobody przepływu towarów czy usług.
Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie martwi jednak szefów Liberty Media, właściciela F1.
Daniel Ricciardo odpowiedział Red Bullowi. Czytaj więcej!
- Wydaje mi się, że jesteśmy dość odporni na problemy natury ekonomicznej. Brexit spowoduje ewentualnie pewne kłopoty w logistyce. Jeśli nie będzie umowy w tej kwestii, to będziemy musieli się zastanowić jak wjeżdżać i wyjeżdżać na Wyspy ze sprzętem, itd. Mamy tego świadomość i zastanawiamy się jak to rozwiązać - stwierdził Chase Carey, szef F1.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Wisławski: Z Hołowczycem byliśmy jak ogień i woda. To był idealny duet
Oficjalnie siedziba F1 znajduje się w Londynie, jednak firma wypłaca pensje pracownikom i nagrody zespołom w dolarach amerykańskich. Dlatego powinna być odporna na możliwy spadek wartości funta, do którego najpewniej dojdzie wskutek brexitu.
- Mamy siedzibę w Europie, ale jesteśmy firmą globalną i unikatową. Jeśli spojrzeć na strumienie przychodów, są ciągłe. Mamy podpisane wieloletnie kontrakty - dodał Carey.
Sponsorzy nie opuścili Siergieja Sirotkina. Czytaj więcej!
Carey odniósł się też do ostatnich wyników finansowych F1. Firma nie może się pochwalić zbyt okazałym wzrostem przychodów, co martwi niektórych ekspertów. Szef królowej motorsportu patrzy jednak z optymizmem w przyszłość.
- Czujemy, że dostaliśmy wiatr w żagle. W ostatnich dwóch latach skupiliśmy się na tym, aby zbudować zainteresowanie fanów tym sportem, stworzyliśmy odpowiednie podstawy i teraz przesuwamy się w takim kierunku, aby na tym zarabiać, aby czerpać profity z poniesionych wydatków - wyjaśnił Carey.