F1: Robert Kubica zadowolony z wyścigu. "Jechałem uszkodzonym autem"

- Jechałem uszkodzonym autem - powiedział Robert Kubica o swoim występie w Grand Prix Australii. Polak już po pierwszym okrążeniu musiał się zameldować u mechaników, by założyć nowe przednie skrzydło.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Getty Images / Clive Mason / Na zdjęciu: Robert Kubica
Robert Kubica zakończył wyścig o Grand Prix Australii na 17. miejscu. Był ostatnim kierowcą, który dojechał do mety. Polak stracił nadzieje na lepszy rezultat już w pierwszym zakręcie, bo został trafiony przez Pierre'a Gasly'ego.

- Niedziela nie była łatwa. To było wiadome. Najlepsza rzecz w ten weekend to start. Startowałem na najtwardszej mieszance i plan zakładał na patrzenie na to, co się dzieje w pierwszym zakręcie. Pierwsze odejście było dobre, potem nie było przyczepności. Pojechałem bezpiecznie, ale Red Bull zgarnął mi przednie skrzydło - powiedział 34-latek w rozmowie z Eleven Sports.

Zobacz także: Tak wygląda kierownica Roberta Kubicy

Kierowca Williamsa zdradził, że sam moment startowy w jego wykonaniu był nad wyraz dobry. Po wizycie u mechaników miał jednak sporą stratę. Co więcej, po raz kolejny odezwały się problemy z brakiem części zamiennych.

- Szkoda. Byłem zaskoczony, że na tej mieszance coś ugrałem w pierwszym zakręcie i na starcie. Musieliśmy zmienić skrzydło, a ono nie było w najlepszym stanie. Do tego podłoga też była uszkodzona. Pozytywne jest to, że ukończyliśmy wyścig. W pewnym momencie usłyszałem od inżyniera, że mam dobre tempo. I zacząłem się śmiać i powiedziałem przez radio, że czuję się jakbym stał w miejscu - dodał Kubica.

Polak podkreślił, że nie był w stanie uniknąć kontaktu w pierwszym zakręcie, bo Gasly został trafiony przez jednego z rywali. - Jechałem ciasno pierwszy zakręt, wiedząc że coś się może wydarzyć. Byłem na tarce, dodałem gazu i on chyba został trafiony przez kogoś. Po prostu zabrał mi przednie skrzydło - stwierdził.

Zobacz także: Nie tylko Kubica. 10 wielkich powrotów po kontuzjach w F1

Reprezentant stajni z Grove starał się doszukiwać pozytywów w niedzielnym występie. - Wiele osób dwa lata temu nie zakładało, że mogę ukończyć wyścig. Jechałem uszkodzonym autem, więc wynik jest jaki jest. Takie jest życie, tak już jest. Sobota nie była najlepszym dniem, ale w niedzielę wydarzyły się takie sytuacje na torze, że trzeba być zadowolonym - podsumował.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Czy jesteś zadowolony z wyniku Roberta Kubicy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×