Robert Kubica po wypadku w Ronde di Andora postawił na starty w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata (WRC). Była to jego forma rehabilitacji, ale jak się też okazało, jeden z przystanków na drodze powrotnej do Formuły 1.
Starty w WRC były dla Kubicy ogromnym wyzwaniem. Kubica bardzo często borykał się z problemami, m.in. brakiem odpowiedniego budżetu na starty. Na pewnym etapie założył nawet własny zespół i szykował rajdówkę do kolejnych występów na własną rękę.
Czytaj także: Robert Kubica na... stacji paliw
Dzięki tamtym doświadczeniem Polak ma większą świadomość tego, co dzieje się w tej chwili w Williamsie. - Rozumiem pewne rzeczy lepiej, bo jestem starszy. To przychodzi z wiekiem. Na pewno okres rajdów, kiedy musiałem prowadzić własną ekipę, mi w tym pomógł - powiedział Kubica.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020: Mila o wyborze bramkarza. "Łukasza bardzo to boli. Mimo to zachowa się profesjonalnie"
34-latek podkreślił, że ma świadomość tego, że zarządzanie zespołem w motorsporcie nie należy do łatwych zadań. - Dzięki WRC zrozumiałem trudności z jakimi boryka się menedżer zespołu czy też jego szef. Sam byłem w takiej sytuacji. Zdarzały się momenty, gdy zajmowałem trzy stanowiska równocześnie. Szefa zespołu, właściciela i kierowcy. Czasem jeszcze dochodziło czwarte zajęcie. Logistyka - dodał Kubica.
Dlatego też krakowianin jest dumny z osiągniętego 17. miejsce na mecie Grand Prix Australii. - Czuję się normalnie. To dla mnie wielkie osiągnięcie, bo to była długa droga. Bardzo trudna. Równie wymagające wyzwania jeszcze przede mną. Jednak tak już jest. Nie spodziewałem się, że przy takich trudnościach opuszczę Australię zadowolony, ale jednak tak jest - stwierdził Kubica.
Kierowca Williamsa wie jednak, że przed nim i zespołem mnóstwo pracy. - Nie jestem w pełni szczęśliwy, bo być nie mogę. Szczerze mówiąc, mieliśmy trudny początek sezonu i testów zimowych. W efekcie w trakcie weekendu w Australii musiałem przejść przez wiele nowych doświadczeń. I to po długiej przerwie. Dlatego jestem w dobrym stanie psychicznym - ocenił.
Czytaj także: Tajne spotkanie w Szwajcarii ws. F1
Kluczem do sukcesu Kubicy i Williamsa ma być lepsze zrozumienie modelu FW42. Ono rośnie z każdą minutą spędzoną w kokpicie. - Widzę jak poprawia się zachowanie opon od piątku do niedzieli. Widziałem jak warunki zewnętrzne wpłynęły na samochód. Parę rzeczy muszę odzyskać, nauczyć się na nowo, ale to normalne. Nie pomaga to, że jesteśmy w takiej sytuacji w jakiej jesteśmy i musimy poświęcać treningi na eksperymenty - zdradził kierowca z Polski.
- W kwalifikacjach, mimo że były dla mnie trudne i nieudane, zrozumieliśmy pewny ważny czynnik. On ma ogromny wpływ na moją pewność siebie, moje odczucia i ogólną przyczepność samochodu - podsumował Kubica.