F1: Jackie Stewart mówi "nie" demencji. "To moja życiowa bitwa"

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Jackie Stewart
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Jackie Stewart

Jackie Stewart to jeden z najlepszych kierowców w historii Formuły 1. Chociaż od jego ostatniego występu minęły lata, Brytyjczyk znalazł nową motywację. To walka z demencją. Stworzył w tym celu nawet specjalną organizację.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy przed laty Helen, żona Jackiego Stewarta, rozbiła swój samochód o drzewo blisko domu rodzinnego, były mistrz Formuły 1 postanowił szukać wyjaśnień. Stawiał na najbardziej możliwe wersje - pęknięta opona albo przebiegający przez drogę jeleń. Prawda okazała się jednak bardziej bolesna.

Badania przeprowadzone u Helen wykazały, że małżonka Stewarta cierpi na otępienie czołowo-skroniowe. Choroba jest zwykle diagnozowana u ludzi po 50. roku życia, choć dotyka też młodszych. Wpływ na obszary mózgu, które odpowiadają za komunikację, rozumowanie i pamięć. Prowadzi to nieodwracalnych zmian, przez które człowiek coraz gorzej funkcjonuje w społeczeństwie.

Przegrana bitwa

Od wypadku małżonki Stewarta minęło pięć lat. Brytyjczyk już wie, że on i jego małżonka nie wygrają walki z chorobą. - To moja życiowa bitwa. To globalny problem. Na świecie choruje 50 mln ludzi i nie ma na to lekarstwa ani medycyny prewencyjnej. W ciągu ostatnich 30 lat nie znaleźliśmy odpowiedzi na przyczyny tej choroby - powiedział były kierowca F1.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Nagła śmierć Whitinga to dla mnie szok. To jeden z twórców Formuły 1

Stewart obecnie mieszka w Szwajcarii. Przeniósł się tam wraz z żoną, by zapewnić jej lepszą opiekę. W niedalekiej odległości od domu znajduje się bowiem prywatna klinika, w której Helen może liczyć na wsparcie specjalistów.

79-latek nie zamierza jednak biernie patrzeć na cierpienia żony. Założył organizację "Race Against Dementia". Jej celem było pozyskanie 2,5 mln dolarów na badania nad tajemniczą chorobą. Cel udało się zrealizować, bo już teraz na kontach organizacji jest ponad 3,5 mln dolarów.

Stewart podróżował po całym świecie i rozmawiał z najlepszymi neurologami. W ten sposób wybrał kilku najlepszych specjalistów, którym przekaże środki na badania i poszukiwanie lekarstwa na chorobę prowadzącą do otępienia mózgu.

Czytaj także: Upadek Williamsa jest zdumiewający

- Pomagałbym na swój sposób, ale choroba Helen zmusiła mnie jeszcze mocniej, by zaangażować się w tego typu akcje. To, co działo się do tej pory nie funkcjonowało. Dlatego potrzebujemy zmiany podejścia. Tyle że rządzący tego nie lubią - ocenił trzykrotny mistrz świata F1.

Potrzeba wizjonerów

Wkrótce minie 50 lat od momentu, gdy Stewart po raz pierwszy cieszył się z tytułu mistrzowskiego w F1. Brytyjczyk w walce z demencją widzi podobieństwo do świata królowej motorsportu.

- Są cztery osoby, które zmieniły ten sport. Gordon Murray, Ross Brawn, John Barnard i Adrian Newey. Wystarczyły cztery osoby, żeby wszystko w F1 stanęło na głowie. W biznesie coś takiego zrobili Bill Gates czy Steve Jobs. I tak samo jest w walce z demencją. Potrzeba kogoś z otwartym umysłem, innym podejściem - stwierdził Stewart.

Brytyjski mistrz kierownicy może liczyć m.in. na wsparcie Red Bull Racing i McLarena. Oba zespoły postanowiły dotować jego walkę z demencją. Dla Stewarta to jednak żadna nowość. Już we wcześniejszych latach dał się poznać jako osoba, która zaciekle walczy o poprawę bezpieczeństwa w F1.

- Wtedy też nikt nie chciał mówić o problemie. Mowa o czasach, w których samochód płonął po wypadku, a wokół nie było gaśnic, by go ugasić. No dobra, coś tam mieli. Tyle że tamten sprzęt ledwo zgasiłby małe ognisko i grilla, a co dopiero samochód pełen paliwa. Tak samo było z brakiem odpowiedniego drenażu, słupach wystających zaraz za torem, itd. Nie trzeba było być Einsteinem, aby uczynić F1 bezpieczniejszą - stwierdził Stewart.

- Teraz czeka mnie większa bitwa. Mózg jest najbardziej skomplikowaną rzeczą w organizmie człowieka, bardziej złożoną niż jakikolwiek samochód F1. Musimy jednak zrozumieć jego niewielką część - dodał.

Szczęście żony najważniejsze

Stewart pojawia się na kolejnych wyścigach F1, by gromadzić datki dla "Race Against Dementia". Stara się przy tym nie zaniedbywać żony. Choć ona sama twierdzi, że jest szczęśliwa, to jej stan pogarsza się z dnia na dzień. Pamięć krótkotrwała zanika w zastraszającym tempie. Podobnie jest zresztą z pamięcią długotrwałą.

- Helen temu zaprzecza. Ona ma świadomość problemu, że on narasta, ale jak ją o to zapytasz, to zaprzeczy - stwierdził Stewart.

Brytyjczyk nie ma wątpliwości, co go czeka i że musi przygotować się na odejście najbliższej mu osoby. Niedawno odwiedził 93-latkę, matkę swojej przyjaciółki. - Kiedy zobaczyła mnie, jej twarz promieniała. Chciała rozmawiać o przeszłości. Nawet nie zorientowałbyś się, że cierpi na demencję. Jednak w pewnym momencie powiedziała, że najwidoczniej jej mąż jest w pracy, skoro nie ma go w domu. Zapomniała, że on nie żyje od 27 lat - powiedział Stewart.

Czytaj także: Zastąpienie Whitinga przez jedną osobę jest niemożliwe 

Ma przy tym świadomość, że jest za późno, by wymyślić lekarstwo dla jego małżonki. Nie brakuje mu jednak motywacji. - Tak jak mówili Beatlesi, to była długa i kręta droga, ale nic się jeszcze nie zmieniło. Muszę wierzyć, że coś się wydarzy. Ja dzięki F1 zarobiłem tyle, że mogę płacić za całodobową opiekę. Inni nie mają tego przywileju. Im trzeba pomóc - podsumował.

Źródło artykułu: