F1: dodatkowa strefa DRS w Bahrajnie. Sztuczne wyprzedzanie psuje Formułę 1

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: nocny wyścig F1
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: nocny wyścig F1

Trzecia strefa DRS pojawi się podczas Grand Prix Bahrajnu. Ma to sprzyjać wyprzedzaniu. Jednak nie wszystkim ten pomysł się podoba. Kierowcy zwracają uwagę na to, że z powodu DRS-u manewry są sztuczne i przewidywalne.

Zmiany w aerodynamice sprawiły, że w tej chwili strefy DRS zyskały na znaczeniu w Formule 1. Większe tylne skrzydła powodują, że kierowcy mogą jechać z jeszcze większą prędkością. Sprzyja to wyprzedzaniu, ale jest ono dość sztuczne, bo broniący pozycji kierowca jest bezbronny, jeśli sam nie może korzystać z DRS-u.

W Bahrajnie pojawią się aż trzy strefy, w których kierowcy będą mogli aktywować kontrowersyjny system. Oznacza to, że tak naprawdę na każdej znaczącej prostej toru Sakhir będzie można korzystać z DRS-u.

Czytaj także: Wehrlein nie chce wracać do F1 za wszelką cenę 

Jednak nie wszystkim ten pomysł się podoba. Marcus Ericsson, który ubiegłej zimy stracił miejsce w F1 i zaczął się ścigać w IndyCar, w nowej serii odczuł jak ważne jest odpowiednie zaplanowanie i przeprowadzenie ataku. W zawodach rozgrywanych w Ameryce Północnej kierowcy nie mają bowiem do dyspozycji DRS-u.

- Nie jestem pewien, co do tego pomysłu. Jedną ze wspaniałych rzeczy, jakie odkryłem w IndyCar, to właśnie brak DRS-u. Oznacza to, że mamy więcej faktycznych walk na torze. Takich, w których pojedynek toczy się koło w koło - napisał Szwed za pośrednictwem Twittera.

Były kierowca Saubera uważa, że strefy DRS rozleniwiły kierowców w F1, którzy czekają z przeprowadzeniem ataku do momentu, gdy pojawią się w konkretnym fragmencie toru i będą mogli aktywować tylne skrzydło.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Nowa rola Lewandowskiego w kadrze. "Byłem zachwycony tym co pokazał!"

Czytaj także: Felipe Massa wskazał swojego następcę 

- W IndyCar nikt nie czeka z wyprzedzaniem na strefę DRS. Po prostu, gdy pojawia się szansa, to się z niej korzysta. DRS może tworzyć więcej manewrów, ale czy na pewno gwarantuje nam więcej ciekawych pojedynków? Moim zdaniem, chyba takie chcemy oglądać w F1. To moje dwa grosze do dyskusji. I nie twierdzę, że mam rację - dodał Ericsson.

- Z perspektywy kierowcy, w IndyCar musisz być bardziej agresywny i dawać z siebie więcej, gdy masz jakąkolwiek szansę na wyprzedzenie. Tymczasem w F1 możesz sobie czekać na moment wjazdu do strefy DRS i tam wyprzedzasz w "bezpieczny" sposób - podsumował.

Zwykle na torach F1 funkcjonują dwie strefy DRS.

Źródło artykułu: