Polscy kibice nie są zdziwieni, gdy słyszą, że Jacques Villeneuve zabrał głos na temat Roberta Kubicy. Kanadyjczyk robi to średnio co kilkanaście tygodni. W końcu jego przygoda z Formułą 1 zakończyła się w roku 2006, ale nadal chętnie lubi on brylować w telewizyjnych studiach i wygłaszać kontrowersyjne tezy.
Fani w Polsce doskonale zdają sobie sprawę z czego wynika kompleks Villenevue'a. To właśnie Kubica zakończył jego karierę z F1. W sposób całkowicie niezapowiedziany. Wszakże Kanadyjczyk miał być liderem ambitnego projektu BMW Sabuer, ciągnąć zespół z Hinwil na szczyt F1. Aż tu nagle pojawił się młokos z Polski, który wyrzucił go poza świat F1.
Czytaj także: Villeneuve stracił okazję, by milczeć
O ile dotychczas komentarze Villeneuve'a przedzierały się głównie do polskich mediów, o tyle po jego ostatnich słowach coś się zmieniło. Być może Kanadyjczyk przekroczył granicę. Być może jego komentarz o osobach niepełnosprawnych nie współgra z realiami XXI wieku. Bo obecnie coraz częściej podziwia się tych ludzi i sportowców, którzy mimo pewnych ograniczeń fizycznych, wracają do aktywności fizycznej.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Nowa rola Lewandowskiego w kadrze. "Byłem zachwycony tym co pokazał!"
- Formuła 1 to sam szczyt, królewska kategoria. Jeśli ktoś jest niepełnosprawny i jest w stanie wrócić do rywalizacji na tym poziomie, nie brzmi to dobrze - powiedział Villeneuve, a jego słowa odnotowało szereg mediów. Napisały o tym hiszpańska "Marca", "AS", "El Mundo". Artykuły z wypowiedzią Kanadyjczyka pojawiły się też we Włoszech czy Francji.
I trudno znaleźć kogoś, kto podzielałby opinię byłego kierowcy Williamsa. W ostatnich dniach w obronie Kubicy stawali jego dawni znajomi bądź koledzy z toru - Lucas Di Grassi, Giancarlo Minardi czy Dario Katta.
Czytaj także: Kolejny głos w obronie Roberta Kubicy
"Należy zapytać Villeneuve'a o to, kto jest niepełnosprawny. Kubica czy on? Z całym szacunkiem dla fanów, ale słowa wypowiedziane na temat Polaka są niesprawiedliwe i powinien za nie przeprosić. Przecież Kubica nie jest jedynym kierowcą, który ściga się mimo pewnego rodzaju niepełnosprawności" - napisał hiszpański serwis "Actualidad Motor".
Portal zwrócił uwagę na to, że obecnie problemem F1 wcale nie jest Kubica i jego kontuzjowana ręka, a kierowcy płacący za starty i nie posiadający odpowiednich umiejętności. "Należałoby zatem pomyśleć nad skuteczniejszym sposobem filtrowania kierowców, bo poziom wielu z nich pozostawia wiele do życzenia" - dodał serwis.
Kolejne wypowiedzi Villeneuve'a doprowadziły do tego, że choć mowa o byłym mistrzu świata F1, to wśród ekspertów stracił on szacunek. - Nie traktowałbym na poważnie opinii kogoś, kto po karierze w Formule 1 wziął się za śpiewanie piosenek w portalu MySpace - przekazał dziennikarz Victor Abad z motor.es.
- Ten, kto zgadza się z argumentami Villeneuve'a w dyskusji na temat Kubicy, jest dla mnie tak samo ważny jak zeszłoroczny śnieg. Motorsport to pasja, emocje. Jeśli ktoś nie docenia osiągnięcia Roberta, wielkości tego wyczynu, ten nie zna się na wyścigach - stwierdził z kolei Antonino Rendina, włoski dziennikarz.
Czytaj także: Lucas Di Grassi komentuje słowa Jacquesa Villeneuve'a
"Czasem myślę, że ktoś miesięcznie przelewa określoną kwotę Jacquesowi, by mógł pogadać o F1. Teraz twierdzi, że Kubicy nie powinno być w F1, że to nie jest sport dla niepełnosprawnych. Cóż, jak zwykle, kontrowersyjnie" - można przeczytać w hiszpańskim serwisie Virutas de Goma.
"Geniuszu, co zatem sądzisz o startującym Billym Mongerze, który nie ma nóg? Albo o Alexie Zanardim, który również ma amputowane kończyny? Podczas gdy Robert ma "jedynie" niesprawną rękę" - napisał z kolei francuski serwis F1i.com.
To wszystko dowodzi temu, że Villeneuve poszedł o jeden most za daleko. Zła wiadomość jest taka, że Kanadyjczyk zapewne nic sobie z tego nie zrobi. Wprawdzie w tym roku nie będzie obecny na wszystkich rundach F1, bo niektóre kolidują z europejską serią NASCAR, w której zamierza startować, ale i tak będzie często gościł w studiach zachodnich telewizji. I nieraz skorzysta z okazji, by dopiec Kubicy. W końcu nie zapomniał, kto zakończył jego karierę w F1 przed ponad dekadą.