F1: Grand Prix Bahrajnu. Williams płaci wysoką cenę za brak odwagi. "Mowa ciała Kubicy mówi wszystko"

- Kubica wyglądał na sparaliżowanego, gdy mówił o samochodzie, którym przyjdzie mu jeździć w tym sezonie - twierdzi Nate Saunders z ESPN. Brytyjczyk wskazuje, że problemy Williamsa to efekt braku odwagi, by nawiązać sojusz z większym graczem w F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica
Słaba forma Williamsa na starcie nowego sezonu nie jest wielkim zaskoczeniem. Problemy były widoczne już podczas zimowych testów w Barcelonie, na które zespół spóźnił się o ponad dwa dni i stracił aż 25 proc. próbnych jazd.

Nate Saunders, dziennikarz ESPN, w tej sytuacji najbardziej żałuje Roberta Kubicy. Brytyjczyk jest wielkim fanem kierowcy z Polski i nie ukrywa, że problemy zespołu z Grove są dla 34-latka ogromnym wyzwaniem.

Czytaj także: George Russell spanikował na starcie

- Podczas testów w Barcelonie mowa ciała Kubicy mówiła wszystko. Oto człowiek, który wrócił do wyścigów i spędził niemal dziewięć lat poza tym światem po wypadku w rajdzie, który niemal stracił życie, wyglądał na sparaliżowanego na myśl o samochodzie Williamsa. Wydawał się być zrezygnowany, gdy mówił o maszynie, którą przyjdzie mu jeździć w tym roku - stwierdził Saunders na łamach ESPN.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli

Dziennikarz zauważył, że Kubica powinien przejechać jak najwięcej okrążeń podczas zimowych testów ze względu na swoją długą rozłąkę z F1. Stało się jednak inaczej i problemy Williamsa doprowadziły do tego, że Polak podchodził do Grand Prix Australii bez większej znajomości samochodu.

- Nie miał żadnej pewności, w jaki sposób samochód zachowa się w kwalifikacjach przy małej ilości paliwa. Sytuacja na pewno będzie się poprawiać w ciągu roku wraz z czasem spędzonym za kierownicą, ale to tylko pokazuje jak daleko jest Williamsa za resztą stawki - dodał Saunders.

Saunders ma świadomość tego, że spora krytyka spadła na barki Paddy'ego Lowe'a, który jeszcze przed Grand Prix Australii udał się na urlop i nie wróci już do pracy na stanowisku dyrektora technicznego. Ekspert ESPN uważa jednak, że Brytyjczyk jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

- Łatwo zrzucić winę na Lowe'a, ale Williams cierpi z tego powodu, że nie nadąża za obecnymi trendami w F1. Popatrzmy na Haasa, który czerpie korzyści z sojuszu z Ferrari. To oni weszli na czoło środka stawki w momencie, gdy akurat Williams spadł na dno - ocenił Saunders.

Czytaj także: Robert Kubica o sytuacji Williamsa

Model współpracy Haasa i Ferrari jest jasny. Amerykanie kupują we włoskiej fabryce sporo części i oszczędzają w ten sposób czas i finanse. Zdaniem Saundersa, Williams powinien pójść podobną drogą. - Claire Williams wielokrotnie podkreślała, że jej zespół jest niezależnym konstruktorem, a nie "ekipą B". Nie wiem czy to realistyczna wizja prowadzenia teamu, czy sentymentalne podejście ze względu na dziedzictwo firmy założonej przez jej ojca - stwierdził dziennikarz ESPN.

- W chwili kryzysu Williams może liczyć tylko na siebie. Nie może sięgnąć po części Mercedesa, by poprawić swoją sytuację i wrócić do stawki. Nie wątpię w zdolności pracowników tego zespołu, bo w Grove jest wielu utalentowanych ludzi. Jednak trudno w tej chwili dostrzec światło czy też wyobrazić sobie kierowców na innych pozycjach niż koniec stawki - podsumował Saunders.

Czy Williams powinien nawiązać współpracę z większym zespołem i sprowadzić się do roli "ekipy B"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×