W zeszłym roku nie brakowało opinii, że Haas powinien podziękować Romainowi Grosjeanowi za współpracę. Francuz odbił się od dna w końcówce sezonu i zapracował na nowy kontrakt. Tyle że po dwóch wyścigach nowej kampanii na koncie 32-latka nie ma ani jednego punktu.
To spory cios dla Haasa, bo zespół ponownie konkurencyjnym samochodem i ma wszystko, by wywalczyć czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. - W tej chwili to wygląda jak kopiuj-wklej - powiedział w rozmowie z "Motorsportem" francuski kierowca.
Czytaj także: Fernando Alonso zachwycony nowym McLarenem
W tej sytuacji trudno jednak mieć pretensje do Grosjeana. W Australii nie popisali się bowiem mechanicy Haasa, którzy popełnili błąd podczas pit-stopu Francuza. W Bahrajnie zaliczył z kolei kontakt z Lancem Strollem już na pierwszym okrążeniu.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powrót Kubicy to niesamowita historia. Ktoś nagra o tym film
- Jesteśmy mocni i zawsze wracaliśmy, po różnych problemach. Kolejny wyścig będzie dla nas lepszy - dodał Grosjean.
Czytaj także: Ogromna frustracja w Renault
Co ciekawe, Grosjean ma spore zastrzeżenia do sędziów, że nie ukarali Strolla za incydent z wyścigu. - Ktoś nadjechał i uderzył mnie od tyłu. Po tym incydencie samochód był mocno uszkodzony. Straciłem sporo czasu, musiałem jeszcze odbyć pit-stop, a potem jechać niesprawną maszyną - stwierdził kierowca Haasa, który wycofał się z rywalizacji na szesnastym okrążeniu.