Maurizio Arrivabene należy do osób z trudnym charakterem. Włoch, gdy jeszcze rządził w Ferrari, potrafił popadać w konflikty z dziennikarzami. Jego dość autorytarny sposób bycia miał też wpływać na atmosferę panującą w zespole. To było jedno ze źródeł konfliktu z Mattią Binotto.
Zimą właściciele Ferrari rozwiązali problem, mianując Binotto nowym szefem zespołu. Zmianę odczuł już personel w Maranello.
Czytaj także: Ferrari uratowało silnik Leclerca
- W takiej ekipie jak Ferrari zawsze odczuwasz presję. Jednak możesz sprawić, że to ciśnienie będzie nieco mniejsze. Wystarczą odpowiednie ruchy i decyzje - powiedział portalowi onestopstrategy.com Marc Gene, wieloletni tester włoskiego teamu.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Nowy sezon Formuły 1 zaczął się jednak nie najlepiej dla Włochów, bo w wyścigu w Australii Ferrari nie znalazło się na podium i napotkało problemy z konkurencyjnością modelu SF90. Binotto zarządził w fabryce analizę słabszego występu i dokonał niej w kompletnie innym stylu, niż wcześniej robił to Arrivabene.
- Dokonano analizy i zrozumiano przyczyny problemów. Wprowadzono poprawki, dzięki którym samochód wrócił do poziomu z zimowych testów w Barcelonie - zdradził Gene.
Czytaj także: Silverstone nie zniknie z kalendarza F1
Z efektów pracy Binotto zadowolony jest też Davide Valsecchi, były włoski kierowca. - Arrivabene bywał zbyt szorstki, czasem zbyt agresywny. Za to Binotto jest bardziej elastyczny. Pozbawił zespół wszelkich politycznych gierek - ocenił Valsecchi w Sky Italia.
Włoch jest też zbudowany postawą Charlesa Leclerca w początkowej fazie sezonu. - Na pewno będzie walczyć o tytuł w tym roku. Już teraz jest co najmniej na poziomie Vettela, jeśli chodzi o prędkość. Powinien sobie poradzić z ciśnieniem jakie towarzyszy startom w Ferrari - dodał.