Przed kilkoma laty Frank Williams wycofał się z bieżącej działalności w Williamsie i Formule 1. Spowodowane to było kłopotami ze zdrowiem. Brytyjczyk od dawna porusza się na wózku inwalidzkim, po tym jak przeżył fatalny wypadek samochodowy na południu Francji. Do tego doszły problemy z płucami. W efekcie lekarze nie zgodzili się, by w tak podeszłym wieku latał samolotami.
Doświadczony inżynier zachował oficjalnie stanowisko szefa zespołu, ale za sznurki zaczęła pociągać jego córka. Formalnie Claire Williams jest jedynie zastępcą ojca. W dniu 77. urodzin Brytyjczyk musi się jednak zastanawiać, czy aby na pewno dokonał słusznego wyboru.
Czytaj także: Fatalna prognoza dla Ferrari
Williams władzę w firmie oddawał stopniowo. W tym samym czasie jego córka pięła się po kolejnych szczeblach kariery. Zaczynała od stanowiska osoby odpowiedzialnej za komunikację, a zakończyła na samym szczycie.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Tak naprawdę nie wiadomo, na ile Williams ma wolną rękę w działaniu, a na ile wykonuje polecenia ojca. Brytyjka wyznaje bowiem romantyczną ideę Formuły 1, w której zespół jest konstruktorem i tworzy samodzielnie jak najwięcej części. Taka koncepcja dawała sukcesy w latach 80. i 90., ale czasy się zmieniły. Pytanie, na ile jest to wizja Claire, a na ile jej ojca.
Gdy Frank Williams we wtorkowy wieczór będzie chciał przeanalizować losy swojego dziecka, jak można określić zespół z Grove, dojdzie do smutnych wniosków. Perspektywy dla ekipy są dość ponure. Williams ma trzy wyjścia: zostać "ekipą B" i sprowadzić się do partnera jednego z większych graczy, pogodzić się z rolą najsłabszej ekipy albo zamknąć swoją działalność.
Czytaj także: Iskrzy między Verstappenem a Vettelem
Żaden ze scenariuszy przyszłości nie zakłada, by Williams miał ponownie sięgać po tytuły mistrzowskie. F1 nie przypomina już bowiem sportu z początków działalności Franka Williamsa, gdzie pierwsze samochody konstruowano w małym pomieszczeniu, przypominającym bardziej szopę, niż profesjonalną fabrykę.
W XXI wieku Williams nie ma większych szans, by konkurować z potentatami motoryzacyjnymi. Nie stoi za nim żaden wielki producent. Gdyby takowy się pojawił i chciał zainwestować środki w Grove, wiązałoby się to z oddaniem części władzy w firmie i utratą autonomii. Tego Williamsowie również nie chcą.
Być może przy okazji 77. urodzin Frank Williams znajdzie czas, by wypić szklankę whisky z Patrickiem Headem. Obu Brytyjczyków dzieli ledwie pięć lat, a Head właśnie wrócił do pracy w firmie jako konsultant techniczny. Być może obaj znajdą czas, by powspominać dawne sukcesy, ale też zastanowią się nad przyszłością.
Bo obecnie zespół potrzebuje odważnych decyzji i zmian. Mike O'Driscoll stoi na czele całej grupy Williams i dba o jej finanse, dość dobrze wykonując swoją pracę. Najlepiej świadczą o tym raporty finansowe za rok 2018, w którym firma wykazała zyski. Tyle że trudno chwalić się większymi przychodami, gdy drugi sezon z rzędu okupuje się ostatnie miejsce w tabeli konstruktorów. W końcu w F1 nie chodzi o to, by wykazywać przychody, a by zdobywać tytuły.
Tkwienie w romantycznej idei F1, którą wyznaje Claire Williams, po części ze względu na dorobek ojca w tym sporcie, jest najszybszą drogą do najgorszego scenariusza. Zamknięcia firmy z Grove i zakończenia działalności.
Ty jesteś PRZE-MOCNY i takim pozostań, jakim jesteś. Pamiętaj - jeśli nie złamały Cię potworne koleje losu, to żadne sł Czytaj całość