W ten weekend na torze Hockenheim rusza W Series, która określana jest mianem damskiej Formuły 1. Startować w niej będzie Gosia Rdest, która ma nadzieję, że pójdzie śladami Roberta Kubicy. Osobna seria wyścigowa dla kobiet ma stanowić dla nich szansę, by wypromować się na arenie międzynarodowej.
Jednak nie wszyscy są przekonani, co do tego czy kobiety mogą zaistnieć w F1.
Czytaj także: Komedia w wykonaniu Williamsa
- Podczas walki koło w koło, która rozgrywa się przy prędkości 300 km/h, musisz mieć w sobie odrobinę brutalności. Nie wiem, czy to leży w kobiecej naturze - powiedział na łamach "Kleine Zeitung" Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
Austriak zwrócił też uwagę na to, że starty w F1 wymagają odpowiedniej sprawności i kobiety mogą nie podołać ogromnym przeciążeniom, jakie towarzyszą jeździe samochodem F1. - Dlaczego Serena Williams na kortach nie gra przeciwko Novakowi Djokovicowi? - zapytał retorycznie.
Czytaj także: Barcelona walczy o pozostanie w F1
Co ciekawe, w proces powstawania W Series zaangażował się Adrian Newey, czyli dyrektor techniczny Red Bull Racing. Wypowiedź Marko miał on skomentować słowami, że to typowy, stereotypowy pogląd Austriaka.
W tej chwili blisko świata F1 znajduje się jedynie Tatiana Calderon. Kolumbijka jest związana z Alfą Romeo, gdzie pomaga w pracach nad samochodem w symulatorze. W zeszłym roku 26-latka odbyła też kilka testów z tym zespołem. Równocześnie Calderon ściga się regularnie w Formule 2.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Panie Czytaj całość
Tam na własnej skórze przekonasz się, czy kobiety mają mniejszą agresję od Ciebie ;)