Lewis Hamilton ruszał do wyścigu o Grand Prix Monako z pole position i przewodził stawce, ale wczesny wyjazd na tor samochodu bezpieczeństwa sprawił, że Mercedes wezwał swojego kierowcę na zmianę opon. Wtedy też założono mu ogumienie z pośredniej mieszanki.
Hamilton na tych oponach musiał pokonać dystans aż 67 okrążeń. Tymczasem już po kilkunastu "kółkach" ich stan pozostawiał sporo do życzenia. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że jadący za Brytyjczykiem rywale korzystali z twardego ogumienia, znacznie trwalszego. Doprowadziło to 34-latka do frustracji.
Czytaj także: Perez mógł potrącić funkcyjnych
- Nie wiem, co wy myśleliście, gdy zakładaliście te opony - mówił Hamilton przez radio.
Mimo zaciekłych ataków Maxa Verstappena w końcówce wyścigu, Hamilton dowiózł wygraną do mety. - Nawet nie pomyślałem o tym, by zjechać na kolejny pit-stop. Kilka lat temu byłem w Monako na prowadzeniu i zjechałem do alei serwisowej. Straciłem tak zwycięstwo. Dlatego nauczyłem się na własnej skórze, że taka zagrywka nic nie da - powiedział "Motorsportowi" kierowca Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
- Uznałem, że dojadę do mety albo się rozbiję. Nie miałem czym jechać. Było widać, jak duża jest podsterowność. Samochód ciągle się obracał w zakrętach. Postawiliśmy na niewłaściwe opony, ale i tak zespół wykonał świetną pracę w tych dotychczasowych wyścigach - dodał Hamilton.
Czytaj także: Williams znów faworyzował Russella
Hamilton wygraną w Grand Prix Monako zadedykował zmarłemu niedawno Nikiemu Laudzie. - To był mój najtrudniejszy wyścig w karierze. Czułem jednak w sobie ducha Nikiego. To była bardzo ważna osoba w naszym zespole. To on pomógł nam dotrzeć na poziom, na którym się znajdujemy w tej chwili. Starałem się nie stracić koncentracji. Chciałem wygrać dla niego. Tęsknimy za nim - podsumował aktualny lider klasyfikacji generalnej F1.