Przez wiele lat Berniego Ecclestone'a oraz Nikiego Laudę łączyły przyjacielskie relacje. Byłego szefa Formuły 1 zabraknie jednak w środę na pogrzebie Austriaka. 88-latek słynie z tego, że unika takich ceremonii i nie zrobi wyjątku dla Laudy.
- Nie chcę go widzieć martwego. Dla mnie on ciągle żyje - powiedział Ecclestone na łamach "Bilda".
Czytaj także: Kubica to "nowy Raikkonen"
Niemiecka gazeta opublikowała kolejne szczegóły środowej ceremonii. Już wcześniej podawano do publicznej wiadomości, że Lauda pochowany zostanie w kombinezonie wyścigowym (czytaj więcej o tym TUTAJ). "Bild" potwierdził też, że przemowę podczas pogrzebu wygłosi Toto Wolff, szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
W ostatnim pożegnaniu Laudy udział wezmą też kierowcy F1. Obecność na pogrzebie potwierdził już Lewis Hamilton. Prawdopodobnie w stolicy Austrii pojawi się też Sebastian Vettel.
- Widziałem Nikiego w klinice w Szwajcarii pod koniec kwietnia. Już wtedy widzieliśmy, jak bardzo jest osłabiony. Mieliśmy świadomość tego, że nie wróci już do normalnego życia - wyjawił Ecclestone w "Bildzie".
Czytaj także: Boullier nie wykluczył powrotu do F1
- Kilka miesięcy wcześniej, już po przeszczepie płuc u Nikiego, widziałem się z nim w jego posiadłości na Ibizie. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu. Aż nagle jego stan się pogorszył. Wszyscy jesteśmy smutni z powodu jego śmierci, ale myślę sobie, że jego śmierć jest czymś dobrym w pewnym sensie. Bo nie musiał już dłużej cierpieć - podsumował Ecclestone.