Temat cięć finansowych od dawna budzi ogromne emocje w Formule 1. Największe zespoły, jak chociażby Mercedes czy Ferrari, od lat sprzeciwiały się ograniczaniu kosztów. Dominacja Niemców czy Włochów w F1 bierze się właśnie z tego, że dysponują one kilkukrotnie większymi budżetami niż Williams czy Haas.
Liberty Media i FIA tym razem przyparły czołowe ekipy do muru, bo chcą doprowadzić do znaczących zmian w F1 w roku 2021. Według "Motorsportu", sukcesem zakończyły się już negocjacje dotyczące limitu wydatków. Zostanie on ustalony na poziomie 175 mln dolarów.
Czytaj także: Spotkanie ostatniej szansy ws. nowych przepisów F1
Taka suma jest kompromisem pomiędzy największymi a mniejszymi zespołami. Pierwotny plan zakładał bowiem schodzenie etapami do pułapu 150 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Limit wydatków na poziomie 175 mln dolarów ma obowiązywać w sezonach 2021-2025. Kwota ma jednak być korygowana o wysokość inflacji. Co więcej, do cięć zaliczane nie będą wydatki m.in. na wynagrodzenia kierowców, sprawy marketingowe oraz koszty związane z produkcją silników.
W tej chwili Mercedes czy Ferrari potrafią wydawać rocznie ponad 400 mln dolarów, ale część tych kwot przeznaczana jest na produkcję silników. Szacuje się, że sama działalność obu ekip F1 pochłania ok. 220-250 mln dolarów. Dlatego nowy limit finansowy będzie sporym ciosem dla największych graczy.
Czytaj także: Mercedes nie chce słyszeć o zmianach w F1
Z ograniczenia wydatków ucieszą się za to inni. Dla porównania, Williams dysponuje w tej chwili budżetem na poziomie ok. 150 mln dolarów. Oznacza to tym samym, że firma nawet nie musi planować jakichkolwiek cięć, bo i tak spełnia normy, jakie wejdą w życie w roku 2021.