F1: Mercedes blokuje kolejne zmiany. Zespół nie chce zmian w harmonogramie weekendu Grand Prix

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Valtteri Bottas

Formuła 1 myśli nad zmianami w harmonogramie weekendu wyścigowego. Piątkowe treningi miałyby się odbywać w późniejszych godzinach, co miałoby skrócić czas pobytu ekip na torze. Nie podoba się to Mercedesowi.

W tym artykule dowiesz się o:

Plan szefów Formuły 1 jest jasny. Rozrastający się kalendarz mistrzostw sprawia, że trzeba skrócić weekendy wyścigowe. Ponieważ już wcześniej wykluczono rezygnację z piątkowych treningów, nowa propozycja zakłada przesunięcie ich w czasie i rozgrywanie o późniejszej porze.

Tym samym dopiero w piątkowy poranek dochodziłoby do kontroli technicznej samochodów na torze. Przed rozpoczęciem sesji zabronione byłyby też jakiekolwiek prace przy maszynach. W tej sytuacji pracownicy i ekipy mogłyby znacznie później docierać na dany tor. W tej chwili, choć treningi ruszają w piątki, teamy instalują się na torze w okolicach wtorku-środy.

Czytaj także: Formuła 1 potrzebuje dyktatora 

Proponowane zmiany nie podobają się Mercedesowi. - Nie jesteśmy zainteresowani tym, aby przy samochodzie nie można było pracować przez cały weekend. W żadnej serii wyścigowej nie mamy czegoś takiego, by nie można było dotykać maszyn od piątku do niedzieli. I nie sądzę, by F1 powinna wyznaczać trendy akurat w tym aspekcie, jako królowa sportów motorowych - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff.

ZOBACZ WIDEO Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!

Zdaniem Wolffa, ewentualny przepis może doprowadzić do chaosu w F1. - Tak naprawdę to możemy otworzyć puszkę Pandory. Wystarczy, że jakiś samochód skończy trening w ścianie, to trzeba będzie go odbudować, a to będzie wiązało się z karą. Chcemy stworzyć bardziej nieprzewidywalne wyścigi, a osiągniemy coś przeciwnego. Bo wszyscy zaczną wydawać krocie na wirtualne symulacje, będą sprawdzać samochody na hamowniach, bo będziemy mieć świadomość, że przez trzy dni na torze nic nie da się zrobić - dodał Wolff.

Gdyby F1 przeforsowała zmiany, odetchnęliby też delegaci techniczni, którzy mogliby się pojawiać na torze dopiero w piątek, a nie w czwartek - jak ma to miejsce do tej pory.

Czytaj także: Russell nie popiera zmian w F1 

W myśl obecnych przepisów w przypadku wypadku kierowcy i zniszczenia samochodu, można dokonać jego naprawy za uprzednią zgodą delegata technicznego FIA. Maszyna musi jednak zostać odbudowana przy wykorzystaniu "podobnych części". Zastosowanie jakichkolwiek nowych elementów prowadzi do startu z pit-lane.

Komentarze (0)