Po wyścigu we Francji zawodnik teamu Toto Wolffa narzekał na problemy z przednim ogumieniem. O mało nie kosztowały one Fina utraty pewnej drugiej pozycji. - Opony się rozrywały. Nie wyglądały najlepiej. Musiałem je mocno oszczędzać - powiedział.
- Byłem bardzo ostrożny, by nie spotkało mnie nic złego. Jechałem spokojnie. W wielu zakrętach poruszałem się bardzo zachowawczo. Być może byłem nawet zbyt delikatny. Spowodowało to trochę stresu pod koniec. Charles Leclerc był bardzo blisko - wyjaśnił.
Czytaj także: Mechanicy Williamsa w formie
Bottas nie ukrywa, że jego problemy spotęgowało pojawienie się wirtualnego samochodu bezpieczeństwa. - Leclerc był pod koniec wyścigu zdecydowanie bliżej, niż tego oczekiwaliśmy. Po wirtualnej neutralizacji moje kłopoty z oponami się nasiliły, nie mogłem odzyskać odpowiedniej temperatury ogumienia i okrutnie się męczyłem - opowiedział Fin.
Najlepiej oddają to wyniki Grand Prix Francji. Przez znaczną część wyścigu Bottas utrzymywał kilkusekundową przewagę nad Charlesem Leclercem, a po wirtualnej neutralizacji Monakijczyk był w stanie bardzo szybko ją zredukować niemal do zera. Na mecie obu kierowców dzieliło ledwie pół sekundy.
Czytaj także: Daniel Ricciardo ukarany przez sędziów
Valtteri Bottas jest drugi w klasyfikacji generalnej. Po świetnym początku sezonu, kierowca z Finlandii zaczyna tracić dystans do kolegi z zespołu, Lewisa Hamiltona. We Francji 29-latek był bez szans na rywalizację z Brytyjczykiem. - Nie byłem w stanie jechać jego tempem. Był poza zasięgiem - zakończył Bottas.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu