F1: nie będzie nowego zespołu w stawce. Daniele Audetto zdementował plotki

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Grupa anonimowych inwestorów chciała założyć nowy zespół F1 i poprosiła o pomoc Daniele Audetto, który przed laty działał w środowisku Formuły 1. Opóźnienie w ogłoszeniu nowych przepisów sprawiło, że do tego jednak nie dojdzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed kilkoma dniami Joe Saward z "Motorsport Week" informował, że dwa zespoły mają być zainteresowane dołączeniem do stawki Formuły 1 od roku 2021 (czytaj więcej o tym TUTAJ). Wtedy bowiem ma dojść do rewolucji w przepisach F1, dzięki czemu rywalizacja w wyścigach będzie tańsza i bardziej wyrównana.

Informacje Sawarda potwierdziły się w części. Brytyjski dziennikarz pisał, że jeden z zespołów miałby zostać stworzony wokół osoby 76-letniego Daniele Audetto, który ostatnio w F1 był m.in. szefem HRT.

Czytaj także: Szef Haasa zapowiada zmiany

Audetto w rozmowie z włoskim "Motorsportem" potwierdził, że pewne ruchy miały miejsce, ale na tym się skończyło. Grupa anonimowych inwestorów miała poprosić Włocha o stworzenie kosztorysu rywalizacji w F1. Nie podjęto jednak żadnych wiążących decyzji. Głównie za sprawą opóźnienia w opublikowaniu nowych przepisów technicznych.

- Nie ma już czasu, by założyć nowy zespół i zdążyć z przygotowaniem samochodu na rok 2021. Stworzyłem tylko studium wykonalności, oceniłem szansę tego projektu i na tym się skończyło - powiedział Audetto włoskiemu portalowi.

Czytaj także: Polityka i pieniądze psują wyścigi F1

Nowe przepisy techniczne mamy poznać dopiero późną jesienią. Taką decyzję podjęły obecne zespoły F1 w trosce o poziom rywalizacji. Nie chciały bowiem, aby Mercedes czy Ferrari wykorzystały swoje zasoby finansowe i znacznie lepiej przygotowały się do nowej ery w królowej motorsportu.

ZOBACZ WIDEO: Rajd Polski: Habaj najlepszy w RSMP. Marczyk nadal liderem mistrzostw

Komentarze (1)
avatar
jony76
21.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Tak to jest jeśli zespoły mają najwięcej do powiedzenia, a nie szefostwo F1.