Część kibiców F1 kupiła specjalne bilety na Grand Prix Niemiec, które gwarantowały przejazd wokół Hockenheim i zapoznanie się z nitką wyścigową. W tym celu na tor wyjechał autokar, który zgromadził wszystkich posiadaczy wejściówek… i w tym momencie zaczęły się problemy.
Gdy autokar przejeżdżał przez prostą startową, kierowca nie zauważył, że nie zmieści się pod światłami, które dają kierowcom F1 znak do rozpoczęcia rywalizacji. Dach pojazdu zahaczył o konstrukcję, na której wiszą światła.
Czytaj także: Williams chwali zespół za "nadludzki wysiłek"
Wskutek tego incydentu sygnalizacja została uszkodzona. Na szczęście, Niemcy posiadali zapasowe światła, dlatego też jeszcze tego samego dnia na Hockenheim rozpoczęły się prace nad wymianą zepsutych elementów.
To już druga tego typu sytuacja w F1 w tym sezonie. Przy okazji Grand Prix Azerbejdżanu dźwig przewożący uszkodzony samochód George'a Russella zahaczył o wiadukt. Pojazd Williamsa musiał wtedy zostać zabrany z toru przez inny sprzęt.
Czytaj także: Russell nie myśli o transferze do innego zespołu
A bus just crashed into the starting lights. Don't think we can race like that.#AMuS #GermanGP #F1 pic.twitter.com/S5C5rDkgzS
— Tobi Grüner (@tgruener) July 25, 2019
ZOBACZ WIDEO: Rajd Polski: Habaj najlepszy w RSMP. Marczyk nadal liderem mistrzostw
Kuriozalny mógłbyy być na przykład przypadek, że kichnięcie pasażera spowowowaloby oderwanie się sy Czytaj całość