Sebastian Vettel przeżywa kryzys. Nie wygrywa wyścigów i nie jest w stanie podjąć równorzędnej rywalizacji z zawodnikami Mercedesa. 32-latek nawet w szczytowym momencie swojej kariery nie był jednak na ustach wszystkich swoich rodaków i popularnością daleko mu do Michaela Schumachera.
Zdaniem Vettela, serca fanów podbić może Mick Schumacher. - Jego dołączenie do Formuły 1 może wywołać wybuch zainteresowania tym sportem w Niemczech. Pomijając nazwisko, Mick to po prostu świetny, pozytywny chłopak. Trzymam za niego kciuki. Mam nadzieję, że pewnego dnia dostanie swoją szansę, spiszę się dobrze i rozkręci atmosferę - powiedział w Sky Sports kierowca Ferrari.
Czytaj także: Magnussen nie martwi się plotkami
32-latek nie jest zdziwiony tym, że sam nie dorównał liczbą fanów Michaelowi Schumacherowi. - To normalne, że największe zainteresowanie F1 w moim kraju było wtedy, gdy zaczął wygrywać niemiecki kierowca. Bycie tym pierwszym to zawsze wyjątkowa rola. Schumacher był pierwszym mistrzem z Niemiec. Został więc ulubieńcem tłumów - wyjaśnił Sebastian Vettel.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Czytaj także: Robert Kubica znów ostatni
Kierowca Ferrari jest jednak przeciwny porównywaniu Micka do jego ojca. - To inne ściganie, inne lata. Nie da się postawić między nimi znaku równości i krytykować młodszego z nich. Panują odmienne realia. Nie wiemy, jak Michael poradziłby sobie teraz, będąc na miejscu swojego syna - zakończył.
W tej chwili Mick Schumacher startuje w Formule 2, gdzie zajmuje 14. miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Równocześnie Niemiec jest członkiem akademii talentów Ferrari, dlatego sporo mówi się o jego startach w F1. 20-latek mógłby nawet zostać następcą Vettela w niemieckiej ekipie w roku 2021, gdy wygaśnie jego obecna umowa.