Robert Kubica przed Grand Prix Węgier nazwał wyścig F1 na Hungaroringu "domową rundą" i nie było to nadużyciem. W ten weekend na torze pod Budapesztem może się pojawić od 50 do 60 tys. kibiców z Polski. Takie są założenia Węgrów na bazie sprzedanych do tej pory biletów.
W wielu miejscach Hungaroring pełen jest biało-czerwonych flag, a kibiców ubranych w koszulki z nazwiskiem Kubicy można spotkać na każdym kroku.
Czytaj także: Biało-czerwony Hungaroring. Domowy wyścig Kubicy
- Wiedziałam, że Robert jest popularny, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo - powiedziała na konferencji prasowej Claire Williams, a jej słowa cytuje Reuters.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
- Na każdym wyścigu, na którym byliśmy do tej pory, można było dostrzec sympatyków z Polski. Oni jeżdżą za Robertem po całym świecie. Przywożą ze sobą ogromne sektorówki, flagi. To coś kapitalnego - dodała szefowa Williamsa.
Zainteresowanie Polaków tegorocznym Grand Prix Węgier jest spore, bo powrót Kubicy do F1 po ośmioletniej przerwie na nowo ożywił zainteresowanie tym sportem w naszym kraju.
Czytaj także: Robert Kubica poczeka na decyzję ws. kary dla Alfy Romeo
- Nie mogę się doczekać dalszej części weekendu i zobaczenia tłumów fanów z Polski. To dla Roberta będzie coś pięknego. W pełni na to zasłużył. Mamy taki, a nie inny sezon, że ciągle wiszą nad nami czarne chmury. W takich sytuacjach trzeba dostrzegać takie pozytywy jak ten - stwierdziła Brytyjka.